Przejdź do treści

Owładnęła nami chciwość na pieniądze

Za zarabianie na  co raz większe potrzeby i naszą chciwość płacimy życiem 

Na dyżurce Szpitala Rejonowego w Białogardzie zmarła 44-letnia anestezjolog. Kobieta dostała zawału. Zmarła z wycieńczenia po prawie 94 godzinach nieprzerwanej pracy.

Informacja, która w ostatnich dniach wywołała wielki szum medialny.Jak to zwykle więc bywa dziennikarze pytają lekarzy czemu ich koleżanka musiała tyle pracować a ci odpowiadają, że za mało medyków, że muszą dorabiać bo mają niskie pensje itd. Wyjaśnienia, o których słyszy się od kilku lat przy okazji dyskusji nad stanem polskiej służby zdrowia. Ten bełkot  jak zwykle potrwa kilka dni po czym wszyscy zapomną o tragicznej śmierci i zajmą się nowym newsem. Rząd umyje ręce bo powie, że przecież lekarz to wolny zawód i sam decyduje jak pracuje. Tak jak to zresztą było przed pięcioma laty w opolskich Głubczycach, gdzie po pięciu dobach nieprzerwanego dyżuru padł inny medyk.

Praca dla pieniędzy

W całej tej sytuacji pojawia się pytanie o granice zachłanności i chciwości na pieniądze. No bo przecież zmarła anestezjolog pracowała dużo i więcej dzięki temu mogła zarobić. Niby związkowcy mówią, że dyrektorzy szpitali przymuszają lekarzy do dłuższej pracy. Zaraz jednak po cichu przyznają, że doktorzy mocno nie oponują bo mogą więcej zarobić.

„Panie i panowie!Chodzi o to, że chciwość-brak nam niestety lepszego określenia-jest dobra. Chciwość jest słuszna. Chciwość przynosi rezultaty. Chciwość wyjaśnia, streszcza i wyraża istotę ducha ewolucji. Chciwość we wszystkich jej postaciach-chciwość życia, pieniądza, miłości i wiedzy-popycha w górę rozwój ludzkości” 

To słowa Gordona Gekko z głośnego  filmu „Wall Street”  (1987 reż Oliver Stone) dobrze charakteryzują zaklęty krąg w jakim znalazł się dziś człowiek.  Chcemy mieć co raz więcej, kupować większe mieszkania, domy samochody, gadżety, luksusowe ciuchy to i musimy co raz więcej pracować. Chciwość pcha nas do tego aby  rozwijać się nieustannie, chodząc na kursy podnoszące nasze kwalifikacje czy uczestnicząc w psychoterapii, która odpowie nam wreszcie na pytanie jak żyć. Chcemy też zapewnić jak najlepszą przyszłość naszym dzieciom, przygotować je na wyścig szczurów toteż wysyłamy je do płatnych prywatnych podstawówek, na dodatkowe zajęcia językowe, muzyczne czy plastyczne. Na to wszystko potrzeba pieniędzy. Im więcej pragnień mamy tym więcej zielonych by się przydało. No i pracujemy jak woły  po kilkanaście godzin na dobę do domu przyjeżdżając tylko na sen. Albo tak jak lekarze-przez kilka nocy wcale.

Ci powiedzą, że przecież muszą bo jakby się nie zgodzili na dłuższą pracę to szpitale by padły. Zabrakło by lekarzy na dyżurach. No cóż za altruizm! Tyle, że wciąż mówi się o tym, że medyków brakuje. To oni chyba wiec powinni dyktować warunki szpitalom i nie godzić się na tak długie dyżurowanie? Skoro jest ich za mało to mogą i więcej zarabiać pracując mniej. A może sami chcą harować więcej bo zbierają na Porsche?

Zresztą ten problem nie dotyczy tylko lekarzy. Nienasycenie i chciwość jest wpisana w ludzką naturę. Skoro człowiek widzi, że może więcej pracować  bo więcej zarobi to ima się dodatkowych prac albo siedzi w biurze po  godzinach. Bo zarobi na nową zachciankę konsumpcyjną. Nie myśli wtedy, że może to okupić zdrowiem lub życiem.

Konsumpcjonizm i minimalizm

Trudno jest się ograniczać, gdy zewsząd reklama krzyczy kup ten produkt. Jesteś tego warty/warta! I nie unikniemy tego. To czy jednak ulegniemy reklamie zależy od naszych wewnętrznie ustawionych priorytetów. Dziś toczy się zażarta walka o serce człowieka. Konsumpcjonizm versus minimalizm, umiarkowanie. Ludzka chciwość i nienasycenie rodzi konieczność poszukiwania nowych przedmiotów. Pragniemy co raz to nowych doznań, znajomych na Facebooku, awansów w pracy, tytułów naukowych i nagród. A gdy zaspokoimy się jednym chcemy więcej.

A może jednak nie dotyczy to tylko naszych czasów? Już autor Listu św. Jakuba pisał ponad dwa tysiące lat temu

„Skąd się biorą wojny i kłótnie między wami?Nie skądinąd tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć…”. itd.

Dlatego rozumiem, że dziś co raz więcej osób chciwość na pieniądze przestaje pociągać. Ludzie wysiadają z tego pędzącego pociągu zarabiania, wydawania i konsumowania. Wolą mieć mniej, mniej kupić, ale mieć więcej czasu na sen,  dla rodziny czy jak niektórzy na modlitwę czy medytację. Chciwość przestaje być pociągająca. Ks. Jan Kaczkowski mówił zawsze, że ludzie na łożu śmierci w jego hospicjum nigdy nie żałowali, że za mało czasu poświęcili pracy. Ale tego, że  przez pracę czy  nieudolne działanie zaniedbali relacje z innymi ludźmi.

14 komentarzy do “Owładnęła nami chciwość na pieniądze”

  1. zyciejakmuzykablog.wordpress.c

    Z ta praca non stop to paranoja. Ironia do tego ze to lekarz. Smutne, ale zapominamy często ze praca to nie wszystko…a jednak, nie wszystkim sa również pieniadze.

  2. Takie wpisy obowiązkowo powinny się pojawiać raz na jakiś czas na naszej życiowej drodze. Niby o tym wiemy, niby pamiętamy, a jak przychodzi co do czego, to kręcimy się w szalonym wirze zarabiania więcej i więcej. Warto się zatrzymać, warto pomyśleć. I to prawda, że obecność drugiej osoby jest bezcenna i to o nią powinniśmy zabiegać. Wartościowy wpis. Dzięki!

  3. Tylko widzisz w niektórych zawodach praca ponad siły jest pokierowana chciwością, a w innych nawet taka praca zapewnia życie tylko na minimalnym poziomie. Poza tym lekarze wcale nie mają tak kolorowo, szczególnie Ci młodzi od razu po studiach, nie tak łatwo dyktować warunki w dość konserwatywnym środowisku, które trzyma się od lat tych samych zasad i nie przepuści tym, którzy chcą zmienić utarty porządek rzeczy.

    1. Ja zdaję sobie z tego sprawę. Zajmuję się też zawodowo służbą zdrowia i wiem z jakimi problemami spotykają się ludzie podczas specjalizacji.
      Każda sytuacja jest inna. I niektórzy łapią się tylu prac bo muszą, bo ledwo wiążą koniec z końcem a inni dlatego, że chcą więcej zarobić.
      I nie chcę tego oceniać. Stawiam tylko pytanie jaki to ma sens i do czego prowadzi…

  4. To jest przerażające, że trafiając do szpitala można trafić na takiego lekarza na trzecim z rzędu dyżurze… jaka jest szansa, że on nie popełni żadnego błędu?
    A nawet pomijając kwestię błędów – nie wyobrażam sobie, żeby moim zdrowiem miał się zajmować człowiek do tego stopnia pozbawiony kontaktu ze swoim ciałem, kompletnie nie szanujący jego potrzeb. Nie wierzę, że taki człowiek jest w stanie odpowiedzieć na potrzeby mojego ciała.

    1. Jaka jest szansa, nie wiem. Z jednej strony lekarze ratują życie np. osobom przywiezionym z wypadku. Robią wielką robotę. Z drugiej strony wiem- bo zajmuje się naszą służbą zdrowia-jak często w szpitalach dochodzi do błędów. Ostatnio gdy miałam przyjemność leżeć na oddziale miałam z tyłu głowy to, że w szpitalu może mi się stać coś złego…

  5. Trochę paranoją dla mnie jest to, że lekarze powinni być żywym przykładem i wzorem do naśladowania jako ci zdrowi i potrafiący zadbać o swoje zdrowie, a przez to też o innych. Jak to mówią właśnie, szewc bez butów chodzi…chory człowiek musi się jeszcze martwić, czy nie trafił czasem w ręce chronicznie wycieńczonego lekarza 🙁

    1. Oj, lekarze są często antyprzykładem zdrowia. Piją po osiem kaw dziennie a sami zalecają pacjentom zdrową dietę. Są też nieliczne wyjątki. Moja dentystka pracuje od poniedziałku do piątku w godzinach 9-15. I mówi, że więcej pieniędzy nie potrzebuje zarabiać. Przyjmie kogoś w późniejszych godzinach, ale tylko wtedy jak z zębem jest jakaś poważana awaria.

  6. Przez ludzką chciwość niszczymy powoli naszą ziemię i to mnie najbardziej smuci. Konsupcjonizm i kapitalizm budzi we mnie coraz większy wstręt. To, co napisałaś na koniec: pocieszące, że są ludzie, którzy nie ulegają temu, bo kierują się w życiu przede wszystkim wartościami niematerialnymi.

    1. Tak, to też jest przykre. Człowiek niszcząc środowisko sam siebie zniszczy. W latach 70 rolnictwo zachłysnęło się nawozami, które to np. sprawiały, że rośliny szybciej rosły i chwastów było mniej. Efekt-chemiczne, niezdrowe zboża.

  7. Tytuł mnie sprowokował, żeby wejść i przeczytać. Szkoda, że tekst powstał w tragicznych okolicznościach. Chciwość, zachłanność, robienie rzeczy na pokaz to zmora chyba naszych czasów, a może jak piszesz nie tylko naszych 😉 Wraz z tym jak przybyło mi lat, coraz częściej doceniam swój czas, małe rzeczy, takie za które wcale nie trzeba płacić, a dają masę szczęścia. 🙂

    1. Tak, jak np. czytanie książek czy spacery po parku. Małe rzeczy a mnie tak cieszą. I w dodatku bezpłatne. Zwłaszcza jak się książki wypożycza z biblioteki:-) A ja ostatnio tak robię bo nie mam już miejsca na półkach na dokładanie kolejnych, zakupionych pozycji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *