Skoro rodzina jest najważniejsza dla Ciebie to zostaw czasem to gotowanie, odłóż smartfona, skończ wcześniej pracę i pogadaj z bliskimi. Spędź z nimi czas. Tak po prostu.
Czytam i słyszę zewsząd, że rodzina i zdrowie jest na liście naszych priorytetów. Dla większości Polaków rodzina jest najważniejsza. Ważniejsza niż praca. Przypuszczam, że Ty też to przyznasz.
Hmm, tylko co to w praktyce znaczy? Bo jak rodzina jest dla mnie ważna to chcę z nią spędzać czas. A jak spędzam z nią czas to raczej powinnam w tych momentach skupiać się właśnie na niej. Czyli na dziecku, mężu czy rodzicach lub siostrze, u których jestem w odwiedzinach.
Rodzina jest najważniejsza a ty ciągle skrolujesz social media
Tymczasem łapałam się często na tym, że opiekując się dzieckiem za często brałam do ręki smartfona. A wiesz przecież czym to się kończy… Człowiek zaczyna skrolować Facebooka, Instagrama czy Twittera. Można tam przepaść, zapomnieć o świecie rzeczywistym i nie dopatrzyć chociażby jak niemowlę wkłada rączkę do kontaktu.
Jakiś czas temu doszłam jednak do wniosku, że tak dalej być nie może i wyznaczyłam sobie ściśle określony czas w ciągu dnia bycia w social mediach. I zamiast co chwila zaglądać do wirtualnego świata wolę swoją uwagę poświęcić rodzinie. Jak rozmawiam z mężem to skupiam się na nas. Jak piję kawę z mamą to słucham co ona ma mi do powiedzenia. Jak bawię się z dzieckiem to staram się maksymalnie skupiać uwagę na nim. Zresztą w książce „Self confident baby” Magda Gerber pisze, że najlepszym sposobem spędzania czasu w domu z małym dzieckiem jest uważne obserwowanie jak się bawi. Nie przeszkadzanie mu, ale skupienie na nim uwagi i śledzenie jego ruchów.
Tymczasem koncentracja i skupienie uwagi jest dużym wyzwaniem. Nieustannie przecież dzwoni Ci telefon, na Facebooku słyszysz powiadomienia a na dokładkę w tle gra telewizor.
Rodzina jest najważniejsza dlatego tylko sprzątasz i gotujesz dla niej
Kolejnym synonimem spędzania czasu z rodziną było dla mnie sprzątanie i gotowanie. Bo to niby proste czynności. Tu pomieszasz łyżeczką w garnku, tam zetrzesz ściereczką kurze z komody i pogadasz sobie jednocześnie z mężem o tym jak miną mu dzień.
Tylko, że to nie tak to działa. Uwagę poświęca się komuś gdy patrzy się w jego oczy i szczerze rozmawia. Dla mnie to jest wartościowy czas.
Dlatego jak spędzam czas z rodziną to znaczy, że idę na spacer, gram w grę czy rozmawiam przy kawie lub herbacie. Czasem lepiej wyjść i razem coś zjeść w restauracji niż spędzać czas rodzinny na gotowaniu.
Rodzina jest najważniejsza dlatego dla niej tyle pracujesz
No i na koniec najtrudniejsze. Czy godzenie czasu na pracę i na rodzinę. Czy jeśli dużo pracujesz, zarabiasz pieniądze to rzeczywiście robisz to tylko dla Twojej rodziny? Zarabiać można zawsze więcej i więcej. Pracować na dwóch etatach, łapać dodatkowe zlecenia. Bo robi się to dla rodziny, bo chce się kupić dzieciom nowy dom i samochód, który zapewni im bezpieczeństwo podczas podróży. Mając ciągle jakieś nowe potrzeby materialne zarabianie pieniędzy nie będzie miało limitu. Chciwość nie jest łatwo poskormić
A z takim nastawienie pracuje gros tych, w ręce których oddajemy nasze życie i zdrowie. Czytałam ostatnio w świetnej książce Pawła Reszki „Mali Bogowie”, że lekarze utyskują na to, że zarabiają za mało a wedle wyobrażeń społeczeństwa żyją na wysokim poziomie. Wobec tego medycy aby zapewnić sobie i swojej rodzinie wysoki standard pracują dużo aby zarabiać więcej i więcej.
Zobacz co sami mówią w książce Pawła Reszki
Rodzina jest najważniejsza dlatego dla niej tyle zarabiasz
Zwierza się młody anestezjolog w trakcie specjalizacji:
…mam dość kolegów lekarzy. Najgorsi są co, co zaczynali na początku lat dziewięćdziesiątych. Harowali w imię kapitalizmu po trzysta godzin w miesiącu. Spali w szpitalach, żarli kefir i bułki. Liczyli każdy grosz. Zarabiali co raz więcej. Brali od pacjentów. Robili wszystko, żeby zdobyć kasę. Kupowali mieszkania, domy, samochody. Nie mieli życia rodzinnego, żony ich pozostawiały, dzieci nie chcą znać. I są na nas wkurwieni, że my tak nie chcemy…
A tu mówi inny młody lekarz:
Zauważyłem, że zacząłem uzależniać się od pracy. W sumie było mi obojętne czy śpię w domu, czy śpię w szpitalu. Ewidentnie przesadzałem z pracą. Zahamowałem ze względu na żonę i dzieci . Dziwnie się czułem, że ich nie widuję a przynoszę tylko kasę do domu. Ale czasem jak przyjdę ze szpitala, siedzę w domu i znów myślę o pracy. Gdybym był sam, z powrotem, jak koledzy, rzuciłbym się w pracę i zasuwał do upadłego. Etat, przychodnia, dyżury i jeszcze trochę dyżurów. Bo co by mnie hamowało, żeby zdobyć jeszcze większe pieniądze. Mógłbym się napchać i może później sobie odetchnąć.[…] Znam kolegów, którzy mają wszystko, ale ciągle im mało. Myślę, że praca ich pożarła. Nie mają w życiu nic innego poza szpitalem. Choć oczywiście mają rodziny, czasem nawet przykładne…