Małżeństwo może być fajną, rozwijającą przygodą. Jak chcesz zbudować dobry związek musisz być twardzielem, walczyć o niego każdego dnia zarówno kiedy nie masz jeszcze dziecka i kiedy to dziecko nie dało spać w nocy.
W lipcu minęło osiem lat odkąd wyszłam za mąż. Dużo za mną a i pewnie dużo przede mną. Ósma rocznica ślubu może i nie jest jakaś okrągła, hucznie świętowana przez innych, ale dla mnie szczególna. Bo po raz pierwszy obchodzona we troje, czyli z naszym dzieckiem.
W świetle tego, że ludzie żyją ze sobą 25 czy 50 lat, osiem lat to nie dużo. Z drugiej strony, gdy widzę, że wokół mnie rozpadają się małżeństwa znacznie młodsze stażem, czuję dumę, że nam „wychodzi”. Bo oprócz miłości nasze małżeństwo trwa i jest oparte na silnych FUNDAMENTACH. Zbudowaliśmy je przez lata wspólnego życia i myślę, że dzięki nim trudności przechodzimy łatwiej. Ot, takie chociażby jakim jest przewrót życia po narodzinach dziecka i nie przespane noce.
Małżeństwo to nieustanna praca nad sobą
- Ufamy sobie głęboko i mamy poczucie bezpieczeństwa w naszym małżeństwie. Nie boję się odsłonić swojej kruchości przed mężem i nie wstydzę uczuć i swoich emocji.
- Pomagamy sobie. Ja wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Czy to w kwestiach finansowych czy we wsparciu dobrym słowem, przytuleniu, podtrzymaniu na duchu. Dzięki tej wzajemnej pomocy udało nam się przetrwać trudne chwile jakie mieliśmy. Jesteśmy nawet dzięki nim silniejsi.
- Mamy wspólne zainteresowania. Lubimy czytać książki, podróżować, spacerować czy biegać. Jeszcze do niedawna biegaliśmy wspólnie. Teraz gdy jedno biegnie drugie musi zostać z dzieckiem w domu. Czas jednak szybko mija i może nasz syn zacznie niedługo biegać z nami, albo będzie nas gonił na rolkach.
- Mamy swoją autonomię, czyli obszary, które są tylko nasze. I tak mąż oddaje się programowaniu a ja pisaniu bloga. Każdy z nas ma swoją pasję. Taka równowaga jest potrzebna bo trzeba łapać chwile oddechu. Mam własny rozum a mąż swój. Inaczej zamiast związku powstałby układ emocjonalny. Spotykalibyśmy się mając potrzebę emocjonalnego zlania się ze sobą. Zrobilibyśmy sobie ciepłe gniazdko i przytulali jak dwa słodkie misiaczki. Tak się jednak na dłuższą metę nie da. Człowiek potrzebuje chwili oddechu. Kobieta może mieć np. po urodzeniu dość symbiozy i zaczyna czuć potrzebę różnicy zdań.
- Kłócimy się. W kłótni jest życie. Jeśli ludzie milczą to może znaczyć, że ich związek gaśnie. Nie wiem co to są ciche dni. Chyba bym się udusiła jak bym miała milczeć choćby cały dzień. W moim domu rodzinnym nigdy ich nie było. Dlatego my mówimy sobie o uczuciach, dobrych i złych, przytulamy się. Małżeństwo to też różnice zdań. U nas są bardzo częste, walczymy jak dwa kozły. Ale często jedno umie przyznać rację drugiemu.
- Szanujemy się wzajemnie. Nie obrażamy się nawzajem przy innych, nie wyśmiewamy się z siebie szyderczo. W naszych sporach nie ma poniżania, pogardy, wrogości. Nie ma defensywności, czyli postawy dążenia do uniknięcia za wszelką cenę kłótni.
- Wyznajemy podobne wartości.
- Uzupełniamy się wzajemnie. Ja mam to „coś” czego on nie ma. I na odwrót. Odnajduję w mężu to czego bardzo pragnęłam. Leczę się w tym związku niejako ze swoich deficytów i dojrzewam. Mąż jest np. optymistą, nie przejmuje się głupstwami, nie marudzi i mówi „że urodził się po szczęśliwą gwiazdą”. Nieustannie uczę się od niego jak przestać przejmować się na zapas i nie zastanawiać się za długo nad sprawami, na które i tak nie mam wpływu. Z kolei ja jestem tą bardziej towarzyską częścią naszego związku, przyciągającą innych ludzi. Tkam mężowi tkankę społeczną.
Po ośmiu latach trochę już wiem co to znaczy małżeństwo i widzę, że dobra długotrwała relacja to taka, w której ciągle się rozwijasz, czegoś się uczysz. Ja uczę się nieustannie. Uczyłam się jak być żoną. Teraz poznaję co to znaczy być rodzicem. Chciałbym dowiedzieć się co to znaczy starzeć się wspólnie. Związek pozwala mi dojrzewać. U nas też nie ma nudy. Ot, niedawno aby uatrakcyjnić sobie życie, przenieśliśmy się za granicę. Z malutkim dzieckiem łatwo nie jest, ale za to ciekawie.
Satysfakcjonujący związek może być centralnym doświadczeniem w życiu. Człowiek robiąc podsumowanie, mówi „warto było”. I ja też chcę to powtarzać. Bo takie osoby na starość są zazwyczaj mądre, zrównoważone, nie stają się udręką dla innych, nie są sfrustrowane. A nawet jeśli nie jest im atwo, to sobie z tym poradzą, bo dzięki rozwiniętej wyobraźni potrafią znaleźć jakiś inny obszar w życiu i tam się realizować. W odróżnieniu od upiornych staruszków, którzy uwieszają się na dzieciach i powtarzają, że świat jest wstrętny i zły.
Moim zdaniem wiele osób ignoruje fakt, że nad związkiem trzeba nieustannie ciężko pracować. Każdy myśli o sobie, nie jest gotowy na ustępstwa, negocjowanie, czy nawet przyznanie się do winy. Też niestety widzę jak wiele związków dookoła się rozpada. A czasem, co chyba jest jeszcze gorsze, męczą się ze sobą na siłę latami bo tak wypada, bo dzieci, kredyt itd.
Masz rację Aniu. Wogóle jeśli się chce na jakimś polu odnosić sukcesy, czy sprawić by coś „wychodziło” trzeba nad tym nieustannie pracować. Czy to nad małżeństwem, czy nad blogowaniem czy nad formą. I niestety nie da się być dobrym we wszystkim. Trzeba określić priorytety.
Małżeństwo to ciężka praca każdego dnia, nad sobą, nad relacjami, bez tej pracy szybko się rozpadnie .
Pracy nad swoim ego głównie.
Uwazam ze to powazby krok i ciezka praca kazdego dnia niestety niektorzy nie potrafia tego uciagnac teraz wiecej rozwodow niz slubow
Właśnie. Jak młode pokolenie nastolatków obserwuje swoich rodziców to może dojść do wniosku, że po co wogóle te śluby brać…
Jaki piękny tekst ku pokrzepieniu. Ja też wierzę, że wszystko jest do zrobienia jeżeli tylko obu stronom zależy, wiadomo.
Tak, i jeśli chcą pracować nad tym.
Gratuluję rocznicy, 8 lat to spory kawałek czasu. Co do wspólnych wartości, szacunku to chyba są najważniejsze wartości we wspólnym życiu 🙂
Tak, SZACUNEK to podstawa podstaw w małżeństwie. Czasem niektórzy myślą, że jak jednej małżonek śmieje się szyderczo z drugiego przy innych to jest to takie fajne i śmieszne. Bardzo często to jednak świadczy o jakiś problemach w tym związku. Bo to jest okazywanie braku szacunku.
Z przyjemnością przeczytałam i zgadzam się, że nad związkiem warto pracować, a dobre relacje z partnerem przekładają się na szczęśliwe życie również w innych obszarach 🙂
Witaj Asiu!. No tak, te dobre relacje z drugą połówką są jak akumulator. Widzę po kobietach, którym się nie układa w związkach, że są często „przygaszone”, mniej pewne siebie. Kobiety oczywiście częściej okazują emocje od mężczyzn. Bo mężczyźni też mogą w głębi duszy tacy być tylko maskują to.
Zgadzam się, że autonomia jest bardzo potrzebna w zdrowym związku. Pozwala rozwijać własne zainteresowania, ale też zatęsknić za drugą osobą i docenić ją oraz wspólnie spędzany czas.
Autonomi jest czasem jak powietrze. Dziecko od matki też czasem musi odpocząć. Choć niemowlę czasem wcale nie da się odkleić 🙂
Wszystko co napisałaś jest niezwykle ważne. A co najważniejsze, każdą z tych rzeczy trzeba co dzień przywoływać od nowa. Pracochłonne te udane małżeństwa.
U mnie wczoraj pękło 9 lat. +10 miesięczna córeczka. Zgadzam się z twoim wpisem w 100% dużo jest walki o małżeństwo ale też dużo kompromisów
To też nieźle. Mój syn też ma 10 miesięcy. Kompromisy potrzebne.Łatwo się o nich mówi i innym radzi, ale w praktyce trzeba się nieźle napocić aby je wypracować.
Gratulacje ósmej rocznicy ślubu!
Ten etap dopiero przede mną – chociaż z moim obecnym partnerem jesteśmy ponad 3 lata:)
Myślę, że każdy związek, bez względu na to, czy już przypieczętowany, czy jeszcze nie, powinien się opierać na tych punktach, które wymieniłaś. I każdemu takiego życzę!
Serdeczności!
Dziękuję. A ja życzę dużo sił i chęci do pracy. Bo miłość i małżeństwo bywa ciężką robotą, jak to mawia jeden z naszych poetów.
6 lat po ślubie , 10 lat razem…generalnie poza jednym większym kryzysem jest dobrze…mysle, ze po nim w zasadzie lepiej niż było. zdecydowanie małżeństwo to praca. każdego dnia. najważniejszy jest szacunek i to żeby lubić ze sobą spędzać czas, wspierać się, mieć każdy kawałek swojego świata 🙂
Gratuluję serdecznie! To w dzisiejszych czasach robi się już rzadkością. W sensie, tak staż. Zgadzam się. Szacunek to podstawa. Jak się ludzie szanują to nawet w chwilach kryzysu jest łatwiej.
Tyle ważnych aspektów ujęłaś, o małżeństwo trzeba dbać każdego dnia, rozmawiać, śmiać się i kochać.
Gratulację ☺️ myślę że małżeństwozwiązek może być rozwijającą przygodą
Tylko trzeba tak do tego podejść.
Małżeństwo to droga usiana wieloma wyzwaniami… dobrze by pokonywanie trudności cementowało związek, a nie go niszczyło.
Trudności-to jest prawdziwe wyzwanie dla związku i jego miara.
8 lat to całkiem sporo. Jestem pełna podziwu dla Was i życzę jak najlepiej 🙂
Dużo i nie dużo. Fajnie byłoby obchodzić razem 50 rocznicę. To dopiero jest WOW!
Fajnie, że tworzycie tak dobre małżeństwo. Życzę Wam jeszcze kilku takich „ósemek” 😉
Trzeba brać to życie za rogi i pchać je do przodu. Tak się zawsze motywuję do przeżycia kolejnych lat razem.
Bardzo fajny post 🙂 Gratuluję i życzę kolejnych, wspaniałych lat 😉
Dziękuję:-)
Przepiękny i bardzo mądry artykuł. Dwa kozły i tkanie tkanki społecznej – dodaję do ulubionych. Przesyłam mojemu mężczyźnie, przeczytamy i pogadamy o tym razem. Wczoraj było kozłowanie więc będzie o czym rozmawiać 😉
Po burzy przychodzi deszcz. Nawet u koziołków:-) Cieszę się, że tekst przypadł do gustu. Mąż wzruszył się jak czytał. Może dlatego, że jest trochę o nim…
Podoba mi się, że blogerki prezentują swoje własne fundamenty związku <3 Najlepsze jest to, że w zasadzie wszystkie mamy bardzo podobne! Czyli jest jakaś recepta na związek idealny 😀
Idelany związek to nie wiem czy istnieje. Ja będę powtarzała jednak zawsze, że związek będzie dobry, przetrwa jeśli ludzie mają do siebie szacunek. To podstawa podstaw.
No jasne 🙂 Wiem, że słowo „idealny” jest kontrowersyjne, ale dla mnie (podkreśliłabym te dwa słowa, gdyby się dało w disqusie :)) mój związek jest idealny. A rozumiem to tak, że akceptuję wady mojego męża, a on akceptuje moje. Że nie drzemy na siebie ryjów bez powodu i że akceptujemy wzajemnie swoje prawo do bycia osobno, ale również bardzo lubimy być razem. To chyba takie moje podstawy 🙂 Oczywiście wspólne cele itd. też. 🙂
Ja mam podobnie. Kocham mojego męża z jego wadami i zaletami. I dla mnie przez to on jest idealny. Rozumiem więc już co miałaś na myśli:-)
Piekny wpis i ciesze sie, ze uczciwie napisalas, ze udane malzenstwo to ciezka praca. Nie ma zwiazkow idealnych, chociaz media probuja nam to ciagle wmawiac 🙂 Ja z moim narzeczonym szanujemy sie, mamy pasje, ktore dzielimy i te, w ktorych sie dopingujemy. I co najwazniejsze – dzielimy te same wartosci, dla mnie to bardzo wazne.
Nie ma co lukrować, udany związek to ciężka praca. Wogóle jeśli chce się aby w życiu coś nam wychodziło to trzeba nad tym pracować. Czy to nad figurą, czy to nad relacją z rodzicami czy nad pogłębianiem wiedzy w swojej profesji. A to ostatnie o czym piszesz, czyli wspólne wartości to jest fundament związku.
Dostrzegam pewne podobieństwa do męża. Również uspokajam żonę, że nie ma się co przejmować na zapas. Nam jak na razie minęło niecałe 1.5 roku. Ale jesteśmy szczęśliwi i nadal szlifujemy swój związek 🙂 Świetny wpis, życzę Wam i sobie powodzenia w dalszym ulepszaniu swojego małżeństwa.
Z całego serca życzę Wam powodzenia! Ja właśnie to lubię w mężczyznach, że oni nie przejmują się na zapas. Taki mężczyzna wspierający to skarb, podpora rodziny. Dlatego właśnie ciężko mi się dogadać z facetami, którzy nieustannie marudzą.