Zasługujesz na to – to zwodnicze hasło, które popycha nas do porównywania się z innymi i kupowania więcej i więcej.
„Jesteś tego warta. Zasługujesz na to!” – pamiętasz to hasło? To slogan reklamowy marki Loreal, który miał zachęcać Cię m.in. do zakupu super innowacyjnego tuszu do rzęs. No bo jak tu nie ulec tej zachciance gdy widzisz na ekranie telewizora lub komputera długowłosą piękność z rzęsami jak wachlarze. Mówisz więc sobie, że i Ty zasługujesz na to i biegniesz na drugi dzień do drogerii aby kupić sobie cudowny tusz.
Nie mniej jednak „Zasługuję na to” jest jednym z najbardziej niebezpiecznych sloganów jakie krążą w naszej plancie. Wpędza ludzi w większe kłopoty niż się sami tego spodziewają. Nie tylko wywołuje u nich stan ciągłego porównywania się do innych, zazdrość ale jeszcze i debet na koncie.
Zasługujesz na to – Długi
Pamiętam dokładnie jak to słowo „zasługuję na to” drenowało mój portfel. Działo się to w czasach gdy pracowałam w redakcji dużego dziennika. Praca była stresująca, pod dużą presją czasu. Prawie codziennie pisałam jakiś artykuł, który musiał być oddany i sprawdzony na czas, zanim gazeta pojedzie do drukarni. I jak wychodziłam o 17-18 z redakcji czułam się jak taki napompowany balon, z którego stopniowo uchodziło powietrze.
W drodze powrotnej z pracy do autobusu, który zawoził mnie do domu, przechodziłam „na skróty” przez pewną dużą galerię handlową w centrum Warszawy. Ten skrót był jednak zdradziecki. Aby się odstresować wstępowałam do sklepu niby tylko sprawdzić co tam nowego, a tak na prawdę co rusz coś kupowałam. Tłumacząc sobie „przecież tak ciężko pracowałaś dziś, więc kup sobie”. Pojawiałam się w domu 1,5 godziny później niż planowałam jeszcze bardziej zmęczona niż bezpośrednio po pracy a moja szafa zapełniała się jakimiś niepotrzebnymi kieckami. Teraz bym pewnie nie miała czasu robić obchodu po sklepach bo biegłabym do dziecka, ale i wtedy mogłam przyjść wcześniej do domu aby przygotować sobie chociażby wcześniej kolację. Wszystko przez słowa „zasługujesz na to”.
Zasługujesz na to – Porównania
Portfel to jedno. Słowa „zasługujesz na to„ mogą siać spustoszenie w naszej głowie. Powodować zazdrość. Bo jak sobie pomyślisz np. tak „Pracuję ciężej niż ona. Powinnam więc mieszkać w tak pięknym domu. Zasługuję na to”. I zaczyna się porównywanie. A przecież dopóki ta „ona” nie powie Ci całej swojej historii, nie wiesz czy ma to rzeczywiście ze swojej pracy czy z czegoś innego. Projektujemy sobie życie innych ludzi a te nasze wyobrażenia są najczęściej oparte na fałszywych założeniach. Żyjemy cudzym życiem, nie swoim.
I ja wpadam w tą pułapkę czasem. Okazjonalnie, ale robię to. Zaczynam sobie mówić, że na coś zasługuję. Albo lepiej. Przekonuję siebie, że powinnam mieć tę samą rzecz co ona a nawet lepszą. „Kaśka, zasługujesz na wakacje. Jesteś taka zmęczona” I wtedy zaczyna się wewnętrzny krzyk „Chcę tego, chcę tego właśnie teraz”. Zwłaszcza gdy bez celu skroluję Instagrama lub Facebooka albo za dużo czasu spędzam na rozmyślaniu.
Muszę się wtedy zatrzymać, przywołać do porządku i rzecz sobie „Na nic nie zasługujesz”. Ciesz się, że codziennie rano się budzisz i oddychasz. Bo jaką masz gwarancję, że obudzisz się rankiem a nocą Twojego domu nie nawiedzi huragan i nie zawali się na ciebie dach?Jedyną rzeczą, na którą zasługuję jest kupić sobie to na co mnie stać na dany moment bez konieczności brania na to pożyczki czy kredytu.
Jedną z osób, u której nigdy nie usłyszałam słowa, że „zasługuję na to” jest moja mama. To skromna kobieta i minimalistka z natury. Bez dorabiania sobie żadnych filozofii. Nawet jak dostaje droższy prezent mówi, że nie zasługuje na to, że jej przecież nie potrzeba. I jakoś nigdy nie drenowała swojego portfela i nie ulegała zachciankom. A pracuje ciężko całe życie.
A Ty na co zasługujesz?
POCZEKAJ! SPODOBAŁ CI SIĘ TEN TEKST?
Jeśli spodobał Ci się przeczytany właśnie tekst to możesz pomóc mi rozprzestrzeniać opowieść o tym jak tworzyć dobre relacje. Masz kilka opcji. To tylko jedno Twoje kliknięcie a znaczy bardzo wiele.
– polub ten wpis na Facebooku
– polub CzasNaZiemi na Facebooku, jest tam sporo wartościowej treści o relacjach
– pooglądaj Instagrama przenieś się w mój świat dobrych relacji – nieskończony zbiór moich chwil szczęścia dnia (nie)codziennego!
– zapisz się na newsletter – tu po prawej stronie, czekają tam na Ciebie dwa prezenty, dzięki którym nauczysz się dogadywać z innymi i negocjować. Pozostaniemy też w kontakcie.
Świetny tekst! Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego co nami powoduje, co powoduje dane decyzje czy sprawia, że czegoś bardzo chcemy. Wydaje mi się, że jestem już dość świadoma w tej kwestii, nie mniej nie wolna od wpadek i czasami zaskakuję sama siebie analizując po czasie pewne decyzje i myśli. Jeszcze raz dzięki za ten tekst i pozdrawiam gorąco!
Jest mi bardzo miło, że tekst była dla Ciebie pomocny. Uwalniania się od pragnień i porównywania musimy się uczyć całe życie.
Interesujące spojrzenie na wyrażenie. Wiele zdań może być wypowiedziane na różne sposoby – przez to być nacechowane pozytywnie jak i negatywnie.
Język do jest wielka gra słów. Można też na różne sposoby wypowiedzieć dane zdanie, postawić akcent na innym wyrazie i druga osoba zupełnie inaczej to odbierze;-)
hmm „zasługujesz na to” – ależ to dziwne stwierdzenie..a później ludzie, kobiety zwłaszcza mają problem z przyznaniem, że na coś zasługują..
To hasło działa jak np. chcemy sobie coś kupić i wydać pieniądze choćby na nowy kosmetyk. Bo zasługuje na niego. Nieco ciężej jest jednak pójść do szefa, prosić o podwyżkę i wyjaśnić, dlaczego na nią się zasługuje…
Bardzo trafne spostrzeżenia! I ja widzę jeszcze więcej takich haseł, które robią sieczkę w głowie i sieją spustoszenie..:/
I te hasła są wyrwane najczęściej z kontekstu i powtarzane w formie utartych schematów. Ostatnio np. przeczytałam ciekawą książkę „Falstane milionera” MJ Demarco. On obala mit i hasło o tym, że trzeba się bogacić po woli. Pokazuje jak to zrobić szybciej i twierdzi, że starsze pokolenie niepotrzebnie wkłada takie frazesy młodszemu do głowy;-)
Oo-no proszę!
No właśnie takie zakupy, bo jestem zmęczona, zapracowana i chcę sobie sprawić przyjemność to też kiedyś była moja zmora. Od kilka lat jednak nauczyłam się odróżniać prawdziwe potrzeby od takich zachcianek. A nawet jeśli chcę sobie poprawić humor zakupami to po prostu kupuję coś co na pewno mi się przyda.
Widzę, że obie to przerabiałyśmy;-) Chyba trzeba dojrzeć do tego etapu, o którym piszesz. Czyli do odróżniania potrzeb od zachcianek. Ale pewnie na początku wiele osób musi przejść przez to pierwsze stadium. Człowiek uczy się najlepiej na własnych doświadczeniach…
Ja z innej strony. Znam dziewczynę, która na wszystkim oszczędza. NA WSZYSTKIM. I do bólu. Czyli, nie kupię tych lodów, bo nie zasługuję. Nie kupię tych butów, bo nie zasługuję. Aż wreszcie przyszedł taki dzień. Jej stara nokia, za 250 zł (na którą zasługiwała) rozleciała się. Klawisze powypadały. Mówię jej… Kup sobie porządny telefon. To ma być Twoje narzędzie pracy (całymi dniami dzwoni). A na narzędziach się nie dziaduje! Bo dzięki nim zarabiasz pieniądze. Kupiła smartfona za 1,6 k. I co? Zasłużyła na to???
Ojej, to ona skręciła zupełnie w drugą stroną. Skrajności nie są dobre. Bez przesady, pieniądze są też po to aby czasem kupować potrzebne nam rzeczy czy nawet przyjemności, rozrywkę. Może ta znajoma ma niskie poczucie własnej wartości…?
Ma męża, który wylicza jej każdy grosz. Czyli gorzej.
O maminiu, to już wiadomo czemu ona uważa, że niczego nie potrzebuje. To jest duży problem, życie z takim skąpcem. Kłania się „Świętoszek”. Wiesz, sąsiadka z bloku mojej babci całe życie tak się męczyła. Nie miała kasy na nic bo mąż jej wyliczał. Zmarł jakiś czas temu a ta biedna kobieta dopiero zaczęła żyć. Tzn, zrobiła sobie remont mieszkania…
Ooo