Koniec świata i jego wizja towarzyszy nam przez cały XX w. Ropa naftowa na Ziemi miała się skończyć do 1975 r. Takie prognozy wszelkie wiadomości podawały w 1966 r. Dwa lata później podawano, że zadusimy się wskutek przeludnienia. Do 1970 r. straszono nową epoką lodowcową, która miała się zacząć w okolicy 2000 r. W 2000 r. to już wogóle miał nastąpić koniec świata. Potem była dziura ozonowa i globalne ocieplenie. Al Gore, wiceprezydent USA za czasów Billa Clintona, otrzymał pokojową nagrodę Nobla za walkę z efektem cieplarnianym. W swojej książce „Earth in the Balance” z 2007 r., pisał m.in. w pewnych rejonach Polski dzieci są zabierane do kopalni aby mogły oddychać powietrzem wolnym od gazów i zanieczyszczeń.
Koniec świata był już nie raz
W 1993 r. z obawy przed końcem świata członkowie sekty Dawida Koresha, popełnili zbiorowe samobójstwo w Teksasie. Dziś historia się powtarza. Mamy kolejne alarmistyczne prognozy na temat zagrożenia planety i tego, że zbliża się koniec świata.
Jak najbardziej też rozumiem przewidywania naukowców, oparte na faktach. Za 30 lat Wisła ma wyschnąć. Jej poziom w Warszawie obniża się. Na dużą skalę płoną lasy w Australii. M.in. to efekt działalności człowieka. Klimat się ociepla. Mamy pierwszy od niepamiętnych czasów styczeń bez mrozu. Przynajmniej ja w Warszawie takiego nie pamiętam. O środowisko trzeba dbać. Bez dwóch zadań. Na pewno korzystne jest ograniczanie plastiku czy zakupów ubraniowych z sieciówek, skoro przemysł odzieżowy jest jednym z największych trucicieli tego łez padołu. Korzystne jest dla planety ograniczenie konsumpcji.
Ja i moja rodzina też poczyniliśmy w tym kierunku pewne kroki. Ograniczyliśmy spożycie mięsa. Ja go nie jem już prawie wogóle. Bardzo przemówiły do mnie liczby. Otóż rocznie zabijanych jest 70 mld zwierząt gospodarskich. Zaś ludzie wyrzucają rocznie do śmieci ilość mięsa odpowiadającą 12 mld zwierząt hodowlanych.. Nie jedzenie mięsa jest dla mnie formą buntu przeciwko temu jak niehumanitarnie są traktowane zwierzęta hodowlane i idące na rzeź.
Ale nie chcę się dać zwariować. Nie chcę dać się zastraszyć końcem świata. Człowiekiem zastraszonym łatwo jest manipulować. I być może jeśli dzieciom mówi się w szkole, że za trzydzieści lat świat zaniknie bo nastąpi katastrofa ekologiczna, to manipuluje się tymi młodymi umysłami? Nikt nie ma pewności, że zagłada nadjedzie. Jedno jest pewne. Każdy będzie miał swój koniec świata. I Ty i ja umrzemy kiedyś. Warto jednak to nasze dane nam życie przeżyć pięknie, a nie w strachu o koniec świata. Mnie juz histeria niektórych osób mierzi.
Nie daj się zastraszyć
Jako chrześcijanka twardo stąpam po ziemi, widzę co się dzieję, ale mam oczy wzniesione ku niebu i z nadzieją patrzę w przyszłość. Ja czekam aż przyjdzie Jezus. A Jezus to miłość. Czy kiedy przyjdzie do mnie największa Miłość, ja mam się jej bać? Wierzę, że tam w górze czeka mnie lepsze życie i jeszcze piękniejsze i mocniejsze relacje. Wierzę, że będę tam skąpana w miłości!
Kasia Nowosielska – Sielski Czas na Ziemi
Poczuj się sielsko na moim blogu!
Mam nadzieję, iż spodobał Ci się ten wpis. Jeśli chcesz mieć ze mną bardziej osobisty kontakt, możesz pozostać ze mną w bliższym kontakcie. Wyślę Ci od siebie co jakiś czas mój sielski list, który Cię zmotywuje do działania ale i da do myślenia. Chcesz być ze mną w kontakcie? Bo ja bardzo, z Tobą moja Droga Czytelniczko. Wystarczy, że klikniesz niżej. Czeka tam też na Ciebie prezent
– polub stronę kasianowosielska.pl na Facebooku, jest tam sporo wartościowej treści o relacjach
– pooglądaj Instagrama przenieś się w mój świat dobrych relacji – nieskończony zbiór moich chwil szczęścia dnia (nie)codziennego!
Pingback: Jak pokonać strach przed koronawirusem i normalnie żyć?