„Moja rodzina była cudowna.Rodzice darzyli się nawzajem absolutnym i bezwarunkowym oddaniem. Kiedy kolejni ich przyjaciele rozwodzili się, zapytałem mamę, jak to jest możliwe, iż oni przeżyli razem tyle lat. Jej odpowiedź była prosta: „Nikt nie jest doskonały”. Twój ojciec zawsze się o mnie troszczył od pierwszego dnia w Birkenau. Wiem, że nie jest doskonały, ale wiem też, iż dla niego zawsze będę na pierwszym miejscu” – to opowieść o domu rodzinnym Garego Sokolowa. Syna australijskiej pary Żydów, którzy poznali się i pokochali w Oświęcimiu. Przyrzekli sobie, iż przeżyją to piekło i będą razem choćby mieli zostać ostatnimi, jacy wyjdą z Auschwitz.
Najpiękniejsza historia
Poznałam ich historię, dzięki książce „Tatuarzysta z Auschwitz”- jednej z najlepszych książek jakie w życiu czytałam. Co więcej, prawdziwej i osadzonej w piekle naszych czasów. Gita i Lale, bo tak mieli na imię Żydzi, kochali się i wspierali całe życie. Ta miłość pozwoliła im przetrwać Oświęcim. Są mi dodatkowo bliscy bo tak jak ja i mój mąż, bardzo długo musieli czekać na upragnione dziecko. Gdy się jednak urodziło, to z tej euforii, z tego szczęścia, nie przelali na niego całej swojej miłości. Nie zapomnieli o swoimi małżeństwie, które zawsze było dla nich na pierwszym miejscu. Dla Gity widać wybór: mąż czy dziecko był oczywisty.
Nie potrzebujesz jednak takich wstrząsów. Nie musisz przechodzić przez tak dramatyczne koleje losu aby uczynić swój związek, swoje małżeństwo najszczęśliwszym. Wystarczy, że będziecie o siebie dbali, szanowali się wzajemnie i wspierali.
Nie jest to jednak zawsze takie oczywiste. Wiele kobiet, które zostaje świeżo upieczonymi mamami, całą swoją miłość przelewa na dziecko. Wyrzut oksytocyny sprawia, że oblewają, oblepiają jak bluszcz niemowlę swoją miłością. Zapominając jednocześnie, że z boku jest ktoś inny. Zapominając totalnie o ich ojcu.
Pewnego czerwcowego popołudnia przeglądałam fanpage mojej serdecznej koleżanki blogerki Ani z bloga nieidelanaanna.pl. Ania rzuciła swoim czytelniczkom wyzwanie. Napisała aby pokazały miłość swojego życia. Przesuwam zatem ekran swojego telefonu w dół, spodziewając się zdjęć zakochanych par, małżeńskich buziaków i co widzę? Na zdjęciach owszem są kobiety, ale …ze swoimi dziećmi. Wychodzi na to, że największymi miłościami ich życia są dzieci. Gdzie są w tym wszystkim ich mężowie, ojcowie tych dzieci?
Efekt takiego ustawienia miłości i priorytetów w kategorii „mąż czy dziecko” daje o sobie szybko znać. Często słyszę rozmawiające ze sobą matki nastolatków. Wiele z nich mówi, iż ma najmądrzejsze, najpiękniejsze dzieci. Zaś gdy temat schodzi na ich mężów, to jest tylko śmianie się z nich i opowiadanie jacy to są nieporadni, nie angażujący się. Są wadliwymi modelami.
Mąż czy dziecko?
Mam takie znajome małżeństwo i podziwiam ich za to jak prowadzą swoją rodzinę. Mają dwójkę małych szkrabów, a cały czas widać, iż jest między nimi uczucie, miłość. Czuć to w ich gestach, słowach, spojrzeniach. Szczęście ich rodziny polega na tym, że dzieci nie są ich królami i bogami. Kochają je bardzo, ale swoje małżeństwo traktują priorytetowo. Żona tego męża i moja koleżanka jednocześnie, powiedziała mi, iż nie oszalała na punkcie swoich dzieci po porodzie bo pewna mądra i bliska jej ciocia powiedziała jej tak: „Pamiętaj, którego mężczyznę pokochałaś w pierwszej kolejności”.
Sama także walczę aby w całym natłoku obowiązków życia codziennego, list zadań do wykonania, napiętości wieczora, wychodzić czasem z mężem na randki. Silne więzi małżeńskie wpływają na wytworzenie się poczucia bezpieczeństwa w całej rodzinie. Bo najwspanialsza rzecz jaką możesz zrobić dla swoich dzieci, to kochać drugiego współmałżonka.
Te dzieci opuszczą kiedyś domy rodzinne. One są nam dane tylko na chwilę. Jeśli okaże się, iż jedyne co was z mężem łączyło, to Wasze pociechy, to nagle spotkasz się w domu z obcym człowiekiem. Jeżeli byliście głównie rodzicami, a ta funkcja rodzicielska przestaje istnieć, to z czym zostaniecie?
Satysfakcjonujący związek może być centralnym doświadczeniem w życiu. Człowiek, robiąc podsumowania, mówi: „Warto było”. Takie osoby na starość zazwyczaj są mądre, zrównoważone, nie stają się udręką dla innych, nie są sfrustrowane, a nawet jeśli są, to sobie z tym radzą, bo dzięki rozwiniętej wyobraźni potrafią znaleźć jakiś inny obszar w życiu i się tam realizować. W odróżnieniu od upiornych staruszków, którzy uwieszą się na dzieciach i powtarzają, że świat jest wstrętny i zły.
Chcesz być taką szczęśliwą i wesołą babcią kiedyś?
Mam nadzieję, iż spodobał Ci się ten wpis. Jeśli chcesz mieć ze mną bardziej osobisty kontakt, możesz zapisać się na newsletter. Wyślę Ci od siebie co jakiś czas list, który Cię zmotywuje do działania ale i da do myślenia. Chcesz być ze mną w kontakcie? Bo ja bardzo, z Tobą moja Droga Czytelniczko. Wystarczy, że klikniesz niżej. Czeka tam też na Ciebie prezent ⬇⬇⬇