Czy dbanie o dobre relacje i czerpanie z nich mocy wiąże się tylko z pielęgnowaniem więzi z mężem, dzieckiem, mamą? Może czasem jak piszę do ciebie posty tu na blogu czy na Instagramie, odnosisz takie ważenie. A ja pragnę podkreślić mocno, że dobre relacje nie powinny odnosić się tylko do najbliższych. To jest sieć, którą warto abyś wił jak pająk. Chrzestna mojej mamy dożyła 85 lat. Nigdy nie miała partnera, męża. Była jednak otoczona rodziną do ostatnich dni. Kochały ją dwie siostry, kochały ją dzieci oraz wnuki tych sióstr. Nie pamiętam, aby narzekała na samotność.
Dobre relacje wiążą się nie tylko z rodziną i bliskimi przyjaciółmi. Warto zadbać o nie także na gruncie zawodowym i koleżeńskim. To sprawi, że ludzie będą chcieli z tobą pracować. Być może nie będziesz musiał szukać pracy, bo ona sama cię znajdzie. Jeśli inni wiedzą że masz odpowiednie kompetencje i dobrze się z tobą współpracuje, nie będziesz musiał wysyłać CV, odpowiadając na oferty pracy.
Jak pokonać nieśmiałość na gruncie zawodowym?
Kiedyś nie do końca to wszystko rozumiałam. Byłam cichą i nieśmiałą dziewczyną. I to bardzo utrudniało mi budowanie relacji.W podstawówce jeszcze nie tyle, ale w liceum zamknęłam się w sobie i czułam się onieśmielona. Nie ma nic złego w nieśmiałości, ale ona mi na pewnym etapie zaczęła przeszkadzać – bo trudno było mi do kogoś nieznajomego zadzwonić czy zawierać nowe znajomości. Miałam w sobie takie blokady jeszcze podczas studiów prawniczych. Często zastanawiałam się jak pokonać nieśmiałość, co z nią zrobić? Wszystko się zmieniło, gdy poszłam na staż do redakcji dużego, ogólnopolskiego dziennika prawno-gospodarczego. Zawsze kochałam pisać i chciałam połączyć to jakoś z moją wiedzą prawniczą. Praca w gazecie prawnej wydawała się naturalnym wyborem. Trafiłam tam do działu newsowego. Żeby coś sensownego napisać, musiałam zdobyć newsa, a co więcej, poprosić telefonicznie lub na żywo ekspertów do skomentowania określonego wydarzenia czy nowych rozwiązań prawnych, jakie proponuje rząd. Nie było wyjścia. Musiałam się przełamać i zagajać rozmowy z nieznajomymi ludźmi.
Po tym stażu trafiłam na kilka lat do pracy w redakcji innego, ogólnopolskiego znanego dziennika. Tam przeszłam szkołę przetrwania. Pracując jako dziennikarka prawno-medyczna, musiałam nie tylko pisać codziennie artykuły newsowe, ale też robić wywiady z prawnikami, lekarzami, sędziami. Chodziłam na rozprawy do sądów. Przeprowadzałam rozmowy z ministrami i wiceministrami. Do tej pory pamiętam, jak niepewnie wchodziłam po schodach do gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej na wywiad z ówczesną minister oświaty, Katarzyną Hal. To było nieustanne przekraczanie moich ograniczeń, strachów i nieśmiałości.
Trening czyni mistrza
Z czasem zaczęłam także występować w telewizji internetowej oraz prowadzić z ekspertami debaty na różne tematy zdrowotne. To już była wyższa szkoła jazdy, gdyż ekspertów trzeba był umieć „zagadać” na początek, czasem rozluźnić atmosferę, a później moderować debatę.Moja ewolucja z nieśmiałej dziewczyny do osoby bardzo lubiącej zagadywać innych i poznawać nowe osoby trwała.
Po kilku latach, wypalona pracą w ówczesnej redakcji, postanowiłam jednak zmienić coś w swoim życiu. Zaczęłam działać bo nie lubię trwać w maraźmie. Zapragnęłam zostać mediatorem. Lubiłam kontakt z ludźmi, nie bałam się konfrontować z trudnymi sytuacjami, z ludzkimi konfliktami. Byłam i nadal jestem zafascynowana psychologią, zwłaszcza psychologią konfliktu. Skończyłam studia podyplomowe i zostałam mediatorem. Wkrótce przyszło mi się zmierzyć z moją pierwszą mediacją.
Pamiętam, że była z zakresu prawa pracy. Współprowadziłam ją z koleżanką – mediatorką, ale obie się stresowałyśmy. Później przyszła kolejna mediacja, kolejna i kolejna. Specyfika tej pracy polega na tym, że klienta przychodzącego na mediację trzeba nieco oswoić, uspokoić, zagadać go, rozluźnić atmosferę, sprawić, aby zaufał mediatorowi. A jednocześnie trzeba poradzić sobie z wybuchem negatywnych emocji u innych, z tym, że w złości niektórzy przewracają stoły podczas rozmów. Praca mediatora jest często pracą w ekstremalnych warunkach emocjonalnych. To zarządzanie kryzysem. To czasem niełatwa sztuka, ale kluczowa, gdy mają miejsce mediacje rodzinne – kiedy przychodzą mąż i żona ustalać kwestie okołorozwodowe – czy pracownicze, jeśli zgłasza się pracownik skonfliktowany z pracodawcą. Pracownika zawsze trzeba oswoić przed mediacją, ponieważ jest on w porównaniu z pracodawcą słabszą stroną.
Każde doświadczenie zawodowe, nawet trudne jest po coś
Czasem rozmowy są trudne, a czasem łatwiejsze i zabawne. Ja zaś podczas takich spotkań czuję się bardzo dobrze. Dają mi one energię. Lubię chodzić też na konferencje i poznawać nowych ludzi. I wiem teraz, że skoro ja mogłam pokonać swoją nieśmiałość, wiem jak pokonać nieśmiałość, jak pokonać bariery introwertyka, to każdy może. To jest kwestia pracy nad sobą. Mnie otworzyło też macierzyństwo. Ale wcześniej coś jeszcze. To, że musiałam o macierzyństwo walczyć, gdyż długo z mężem nie mogliśmy mieć dziecka. Musiałam o nie błagać na kolanach. A gdy cud się stał, przyszła upragniona ciąża, urodził nam się zdrowy chłopczyk, dostałam takiego powera do życia, że już mało co jest mi teraz straszne. Nauczyłam się pokonywać kryzysy, także te w relacjach domowych i zawodowych.
Zapraszam cię w podróż po dobrych relacjach. Zobacz, co one ci dadzą. Zobacz, jak budować swój wizerunek, aby przyciągać do siebie ludzi. Podpatrz, jak radzić sobie z krytyką i hejtem, których za dużo jest w stosunkach międzyludzkich.
„Cokolwiek robisz, czynisz, mówisz – jesteś marką. Budujesz swój wizerunek” – mawiał zmarły niedawno ks. Piotr Pawlukiewicz. A był marką samą w sobie. Takie podejście zastosowałam pisząc moją nową książkę „Szanuj siebie i innych najlepiej jak potrafisz”. To książka o budowaniu relacji ponad podziałami w rodzinach, w pracach. I budowania dobrego wizerunku przez te relacje. Twojego wizerunku.