Przejdź do treści

Trudne doświadczenie może stać się Twoim skarbem

Gdy spotyka Cię trudne doświadczenie lub mierzysz się z jakimś dramatem, zastanawiasz się czemu to spotyka akurat Ciebie? Czemu zły los z Ciebie zakpił?  A ja Ci dziś mówię, że to lekcja, z której wypływa poźniej dobro

Jednego z sobotnich, majowych wieczorów roku pańskiego 2018 r., wraz z siostrą, stałam na wypełnionej po brzegi hali warszawskiego Torwaru. Trwał koncert mojego ulubionego piosenkarza Jamesa Blunta. Blunt zaśpiewał hicior. 

„You’re beautiful, it’s true

I saw your face in a crowded place

And I don’t know what to do

’Cause I’ll never be with you”- powtarza cała widownia z Jamsem

Przyjdzie czas

-Te wszystkie jego piosenki są o nieszczęśliwej miłości- mówi mi do ucha siostra

-On musiał wiele przejść w życiu, wie co to są trudne doświadczenia bo inaczej nie stworzyłby utworów, które poruszają ludzkie trzewia bez własnych doświadczeń- odpowiadam jej.

-Sam dużo doświadczył dlatego nie jest pyszny w swoim sposobie bycia. Jego piosenki są pełne empatii. Widzisz Kasia. I dlatego trzeba być w życiu wdzięcznym za każde doświadczenie. Nawet trudne. Bo one kształtują, otwierają na drugiego człowieka.-zakończyła moja siostra zapatrzona w Jamesa.

„Boże, to przecież o mnie”- pomyślałam. Nagle przed oczami stanęło mi kilka ostatnich lat życia. Od ślubu wziętego z miłości. Układało nam się pięknie.Oboje mieliśmy fajne prace. Podróżowaliśmy. Na pytanie innych o to kiedy będą dzieci, odpowiadałam wesoło, iż przyjdzie na nie czas.

Jakie tam problemy!

Myślałam, że dzieci przyjdą bez problemów. Kiedy tylko zechcemy. Jesteśmy młodzi, zdrowi, bez nałogów. No przecież to inni mogą mieć kłopoty, ale nie my. Trudne doświadczenie w tym temacie mogą mieć ci, którzy źle się odżywiają, nie uprawiają sportu, zżera ich stres i nie dziwne, że mają problemy z zajściem w ciąże. Tak wtedy myślałam w calej tej swojej pyszności.

Gdy jednak zapragnęliśmy dziecka, okazało się, że ono wcale do nas nie przychodzi. Leczenie, jeżdżenie po lekarzach, uporczywe badania. Nie mogłam uwierzyć, że nas to spotyka. Mijały dni, miesiące, lata a ciąży nadal nie było. 

Najgorzej zaczęło się dziać w 2015 r. Byłam już zmęczona, że zaczęło mi być po woli wszystko jedno. Tego roku zmarł też mój ostatni dziadek. Czułam, że kończy się pewien etap w moim życiu. To był koszmar. Dziadek zmarł dzień przed moim 30 urodzinami.„Czemu zabierasz z tej naszej małej rodziny kolejną osobę, a nie zsyłasz nowych. Czemu nie dajesz nam dziecka?”-kłóciłam się podczas pogrzebu dziadka z Bogiem.

Po pogrzebie dodatkowo sprawy zawodowe zaczęły się komplikować. Pracowałam na etacie, ale od kilku miesięcy wdrażałam się w nowy zawód -mediatora. Koleżanka wciągnęła mnie w to, przekonując, że nadaję się do tego by zrozumieć problemy innych i pomagać im. Bo od jakiegoś czasu zrobiłam się empatyczną i wyrozumiałą osobą. Miałam pierwszych klientów, ale ledwo godziłam mediacje z pracą na etacie. Ból żołądka i stres nasilał się. Podjęłam trudną decyzję o tym, że zostawiam  etat.

Trudne doświadczenie zbudowało mnie

Niespodziewanie, wbrew logice pod koniec feralnego 2015 r.okazało się, iż jestem w ciąży. Ale matką została nie dziewczyna, która myślała, że pozjadała wszystkie rozumy, lecz dojrzała kobieta. 

Założyłam tego bloga. Bloga o dobrych relacjach a klientów w mediacji przybywało. Czułam radość w sercu gdy udało mi się pomóc ludziom rozwiązać ich konflikty. Ludzie, zwłaszcza po mediacjach pracowniczych czy rodzinnych dziękowali nie tyle za to, że ktoś im pomógł znaleźć rozwiązanie ich problemu, zmierzył się z ich trudnym doświadczeniem, ale za to, że wreszcie ich ktoś wysłuchał…

-Kasia, wyjmij telefon i rób fotę-rzuciła moja siostra i szturchnęła mnie za ramię

-Co?-zapytałam

-Kaśka, jak to co? Halo! Tu ziemia i koncert a James podszedł tak blisko. No róbże to zdjęcie!-niecierpliwiła się

Koncert trwał. „My life is brilliant”-powtórzyłam z Jamsem” Chyba nauczyłam się pokory…

 

Mam nadzieję, iż spodobał Ci się ten wpis. Jeśli chcesz mieć ze mną bardziej osobisty kontakt, możesz zapisać się na newsletter. Wyślę Ci od siebie dwa razy w miesiącu list, który Cię zmotywuje  do działania ale i  da do myślenia. Chcesz być ze mną w kontakcie? Bo ja bardzo, z Tobą moja Droga Czytelniczko. Wystarczy, że klikniesz niżej .Czeka tam też na Ciebie prezent ⬇⬇⬇

Tak, zapisuję się!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *