Przejdź do treści

Zamienić hejt na życzliwość


Nienawiść na drodze jest jeszcze większa niż w internecie. Widać to zwłaszcza w ferworze przedświątecznych przygotowań. Wszędzie nerwy, pośpiech i gonitwa za prezentami po rozświetlonych do późnych godzin nocnych galeriach handlowych. Nie opisałabym w pełni przedświątecznego klimatu gdybym pominęła korki na ulicach i rozbrzmiewający dźwięk klaksonów

Trąbienie zresztą nie jest niczym nieodzownym w każdym dniu roku. W okolicy Bożego Narodzenia bardziej mnie jednak dotyka bo wydaje się, że w czasie nadziei, ciepła rodzinnego i miłości moglibyśmy trochę odpuścić.

Trąbienie na kogoś to nic innego jak agresja na drodze, czy jak tam kto woli hejt. Używając klaksona dajesz komuś do zrozumienia, że jest słabym kierowcą i wogóle nie powinien mieć prawo jazdy. Ile pada przy tym wulgaryzmów, pukania się w czoło wobec kierowcy z drugiego auta czy pokazywanie słynnego „gestu Kozakiewicza”. Pół biedy jeśli ta druga osoba nie słyszy tego co wygadujemy do niej siedząc za kierownicą, ale z ruchu warg i tak można dużo wyczytać. A już kwintesencją owego zachowania jest pogardliwe i pełne nienawiści spojrzenie na kierowcę w mijanym aucie. Oczy mogą powiedzieć więcej niż wargi. Bardzo dobrze istotę agresji na drogach oddaje jedna ze scen w filmie „Dzikie historie” Damiana Szifrona. Tam dwaj panowie kierowcy są dla siebie tak wredni, że finalnie wzajemnie się wykańczają.

Agresja na drodze mnie przeraża. Przecież kierowca to tylko człowiek i ma prawo popełniać błędy. Dlatego każdego innego kierującego pojazdem powinna cechować uważność. Czasami jak byśmy się mniej denerwowali, nie krzyczeli na siebie i nie trąbili na drugi samochód  tylko ustąpilibyśmy mu pierwsze to i stres by nas ominął i kultury na drogach byłoby więcej.

Nienawiść na drogach przypomina hejt w internecie. Albo na odwrót bo internet powstał jako drugi.Pierwszy był samochód. Komentarze na forach internetowych obnażają ciemną stronę ludzkości. Jakże łatwo jest wydawać sądy o sprawach czy o ludziach, o których nie mamy zielonego pojęcia. Wystarczy tylko dorwać się do klawiatury komputera i już można wylewać na kogoś wiadro pomyj za to np, że nie podoba nam się czyjaś fryzura. Najczęściej komentujemy zachowania osób, których wogóle nie znamy. Nie wiemy jakie są  motywy ich zachowań bo pokazują w internecie tylko cząstkę siebie. Albo wiemy tyle ile przekaże nam o nich portal informacyjny.

Jakim prawem wobec tego tak ostro jeden człowiek ocenia drugiego? Nikt go nie upoważnił do tego aby wypisywać pełne zawiści i jadu komentarze. Domniemam, że do takich niecnych czynów najczęściej posuwają się frustraci, którym coś nie wychodzi w życiu i najłatwiej im krytykować innych. Zawsze się zastanawiam kto pisze te złośliwe komentarze na portalach informacyjnych czy na youtubie, Wydaje mi się, że normalnie człowiek nie ma na to czasu. Albo ma taką pracę, że się w niej nudzi. Czyli jest w niej zbędny

Raz, że w kraju, w którym większość osób deklaruje się jako chrześcijanie, naszym działaniom powinno przyświecać głównie miłosierdzie. W przypadku kierowców i internautów rozumiem je jako nieobrażanie innych i zwyczajną ludzką życzliwość. A Dwa, nawet jeśli ktoś jest nie wierzący, oczernianie innych jest zwyczajnie nie kulturalne, nie godne istoty ludzkiej.