Kubek z herbatą, koc i książka. A obok kot i moi bliscy. Nadciąga taki czas w roku, że wielu domatorom w to mi graj. Długie, czasem wietrzne i deszczowe wieczory, wręcz zachęcają do tego aby spędzać je w domu. Ja choć fanką jesieni nie jestem, to doceniam w niej to, że mogę bezkarnie czytać. Zanurzam się wtedy w szereg różnych lektur czy gazet. Mój mąż robi to samo. A synek też ma swoje książeczki, które ochoczo kartkuje.
W tle gra nam ulubiona muzyka. Najczęściej są to ścieżki dźwiękowe z filmów alb RMF Classic, gdzie tego dobra jest pod dostatkiem. Nad stolikiem unosi się zaś para znad kubków z zieloną herbatą z prażonym ryżem zaś na parapecie w dużym pokoju tli się świeca, roztaczając dyniowy lub cynamonowo-jabłkowo woń w mieszkaniu.
Zadbaj o siebie w teatrze!
Mimo, że chłodu nie lubię, jesień doceniałam za jeszcze jeden aspekt. W teatrach zaczynał się właśnie nowy sezon i spektakli na warszawskich deskach było do wyboru i do koloru. Tak samo było z kinem. Na ekrany, po martwym sezonie wakacyjnym, podczas którego można zobaczyć co nawyżej horrory albo niezby śmieszne komedie, do kin wkarczał mocny kaliber. Hity. Teraz też korzytsam z tych uciech, choć w znacznie mniejszym stopniu niż kiedyś. Przy dziecku z domu się tak łatwo nie wyskoczy rodzicom ale i z maluchem bywa fajnie. Można go zabrać do teatru dziecięcego, który też stanowi dla mnie nie małą uciechę i doedukowac się muzycznie. Co zamierzam właśnie uczynić tej jesieni.
We wrześniu w ramach realizacji zadbalnika wrześniowego,widziałam film „Piłsudski”. Bardzo mi się podobał. O początkach działalności Józefa Piłsudskiego, zanim jeszcze wybuchła II wojna światowa. Mam tam ulubionego bahatera, którego grał Jan Marczewski. Chodzi o Walerego Sławka, przyszłego premiera Polski. Tak bardzo był zakochany w pasierbicy Piłsudskiego, że kiedy ona przedwcześnie zmarła, Walery chciał całe dnie spędzać nad jej grobem. Ziuk musiał go wyrwać z marazmu i zagrzać do walki. Walery był jak główny bohater książki „Cierpienia młodego Wertera”. Kocham go!😉
Zadbaj o siebie książkowo!
Moja lista dbania o siebie w październiku jest zatem wyjściowo- domowa. Nie wpisałam na nią listy książek zaplanowanych do przeczytania bo jest ich tyle, że by mi się nie zmieściły na arkuszu. Zamieściłam zatem odhaczenie mojej innej jesiennej uciechy, czyli wypicie dyniowego latte. Ta kawa, ku mojej rozpaczy, jest tylko sezonowym trunkiem. Jest jeszcze coś takiego w jesieni, że lubię spotkać się z przyjaciółką na kawę na mieście, usiąść przy oknie kawiarni i spoglądać jak mrok pokonuje jasność.
Tak wyglądają moje plany na październik. Wrześniowe w większości zrealizowałam. Cały czas jednak ciąży na mnie jedno nie wykonane zadanie. Nie mogę się zabrać za stworzenie rodzinnego albumu. Gdy mam wolniejszy weekend, to akurat jestem w miejscu, gdzie internet nie jest tak szybki i ciężko mi przygotować zdjęcia do albumu.
Nie mniej jednak, zadabalnik to ogromna moc. Gdybym co miesiąc nie zapisywała listy rzeczy do przeżycia, listy przyjemności, do realizacji połowy z nich nie miałabym motywacji. Bo u u mnie co nie jest zapisane, to nie jest zrobione. Dzięki Zadbalnikowi chodzę w nowe, nieznane mi miejsca, dbam o swoje ciało i duszę i smakuję nowych potraw.

Zatem jeśli chcesz się do mnie przyłączyć, możesz stworzyć swoją listę dbania o siebie albo spapugować moją. Baw się dobrze!
A TU POBIERZ TUTAJ SZABLON ZADBALNIKA DO POBRANIA I ZAPISANIA DLA CIEBIE ⬇️⬇️⬇️