Dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi zapewniają zdrowie psychiczne i chronią przed depresją.
W krajach Zachodu ludzie mają więcej pieniędzy, ale mniej czasu. Dużo pracują. Inaczej bywa u południowców. Tam pieniędzy jest może i mniej a czasu za to więcej. Meksykanie, Brazylijczycy czy Grecy pielęgnują dzięki niemu relacje z rodziną.Spotykają się wieczorami, na niedzielne obiady i w święta. Rozmawiają, śmieją się i płaczą. Konsumują potrawy, zewsząd słychać brzęka naczyń a w domu biega garstka rozbawionych dzieci.
Kilka razy w życiu usłyszałam, że rodzina to fundament. Był to jednak dla mnie wyświechtany frazes, w który nie wgłębiałam się. D pewnego momentu.
Czasem trzeba coś stracić aby docenić wartość tego. Właśnie wyjechałam za granicę na dłużej. W konsekwencji codziennie przekonuję się, że człowiek to zwierzę stadne i potrzebuje kontaktu i bliskości z innymi ludźmi. Bo nagle możliwość częstych spotkań z rodzicami, siostrą, kuzynostwem czy przyjaciółmi urwała się. Telefony czy skejpy nigdy nie zastąpią kontaktu face to face. To częste spotkania i rozmowy tworzą głębokie relacje z rodziną.
Lek na porażki
Z dystansu kilkuset kilometrów widzę dopiero teraz, że bez moich bli nich nie byłabym teraz tym kim jestem. Bywało bowiem w moim życiu wiele sytuacji, z których nie podniosłabym się bez rodziny. Począwszy od takich momentów jak oblany egzamin przez niepowodzenia w pracy, po chorobę, która psychicznie była wykańczająca. Wiem, że dom to przystań, do której zawsze mogę wrócić i powiedzieć szczerze co mi leży na wątrobie, wygadać się, wyżalić.
Mam szczęście do ludzi. W najbliższym gronie otaczają mnie osoby, które mnie wspierają i zawsze mogę na nich polegać.
Moje zadowolenie w tym obszarze wynika zapewne z faktu, że nikt nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził czy nie podłożył tzw. świni. I to nie tylko w najbliższym gronie, ale także w moim kręgu przyjaciół znajomych czy koleżeństwa z pracy. Przez tyle lat ile pracuję jakoś udaje mi się dobrze poukładać relacje z innymi ludźmi. Ktoś by rzekł „ Nie mów tego na głos, nie pisz o tym bo zapeszysz”. Ja jednak nie jestem przesądna i wierzę, że cały czas będę miała szczęście do ludzi. Dobre relacje z nimi zapewniają mi zdrowie psychiczne.
Nie chować urazy
Klucz do mojego sukcesu tkwi m.in. w tym, że nie pielęgnuję do innych urazy. Nie potrafię żyć w gniewie, boczyć się na kogoś przez kilka godzin. Tego nauczyli mnie rodzice. Nawet gdy miewam sytuacje konfliktowe z innymi i spieram się czyjeś odmienne zdanie od mojego, nie powoduje jednak, że obrażam się na tę osobę dozgonnie. Inaczej chyba bym się udusiła. Trzeba rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Bo jak się człowiek wygda to od razu lżej mu na duszy. To buduje też więź i dobre z rodziną. Wiele depresji w dzisiejszym świecie i samobójstw bierze się właśnie z tego, iż ludzie, a zwłaszcza mężczyźni, tłamszą w sobie problemy. Nie mówią o nich nikomu. Bo uważają, że to takie niemęskie. Póżniej okazuje się, że rocznie w Polsce ok 6 tys. osób popełnia samobójstwo. Z tego zaledwie ok. 500 stanowią kobiety. 6 tys. to więcej niż liczba osób jakie co rok ginie na naszych drogach.
Wielkie przyjęcia
Kiedy byłam kilka lat temu w Meksyku, na własne oczy przekonałam się co to znaczy pogłębiać relacje rodzinne. Mieszkałam tam u mojego meksykańskiego znajomego i jego rodziny. Poznałam go jeszcze w Polsce. Zawsze podziwiałam go, że jest taki otwarty, nieustannie się uśmiecha i zagaduje innych. Pogoda ducha wprost wymalowywała się na jego twarzy. Na pewno w Polsce wyróżniał się w gronie ludzi, nie tylko śniadą karnacją.
Dopiero gdy odwiedziłam go zrozumiałam w czym tkwi sekret mojego meksykańskiego przyjaciela. Otóż sąsiedzi Amerykanów dbają o relacje z bliższą i dalszą rodziną. Pomijam już takie oczywistości, że dzięki słonecznej pogodzie więcej się uśmiechają. Oni nieustannie się spotykają w gronie najbliższych. Pielęgnują jednak także więzi także z kuzynostwem czy wujostwem. Jak organizują przyjęcia urodzinowe to na 100 osób. Jak odbywa się wesele to na kilkaset osób. Są otwarci, pomagają sobie nawzajem i mówią o wszystkim. Owiane np. legendą greckie wesela urządza się i na 1000 osób.
Dobre relacje z innymi są fundamentem szczęścia. Zdaję sobie sprawę, że są też rodziny destrukcyjne. I tam wcale nie chce się wracać. Jeśli jednak mamy normalne relacje rodzinne szanujmy je, pielęgnujmy i poświęcajmy czas naszym najbliższym. Ludzie szybko odchodzą i kiedyś zabraknie nam tego czasu aby się z nimi spotykać.