Przejdź do treści

Masz tylko jeden sposób aby zbudować głęboką relację. Przyjmij słabość drugiej osoby.

Na studiach było jej pod górkę. Nauki co nie miara a jeszcze musiała zarobić na swoje utrzymanie. Rodzice trochę dokładali, ale nie były to jakieś ogromne sumy. W zasadzie cały czas tak harowała, że gdy jej koleżanki spotykały się z chłopakami, ona nie miała czasu nawet aby jakiegoś poznać. Nie miała czasu na imprezowanie. Pod koniec studiów związała się jednak ze swoim kolegą z grupy. Przystojny, dobrze rokujący architekt. Chodzili razem rok, zasypywał ją kwiatami i prezentami. Wiązała z nim nadzieje, dopóki nie wyszło na jaw, iż ma poważny problem alkoholowy. Obiecał jej coś raz, drugi, trzeci… Mieli jechać 150 km na wesele do kuzynki, gdy tuż przed wyjazdem stanął w drzwiach jej akademika pijany. Czara goryczy przelała się. Jej uparta i dumna natura nie pozwalała na takie traktowanie. Zresztą nie należała też do osób, które łatwo wybaczają.

Głęboka relacja nie jest łatwa

Postawiła krzyżyk na facetach. Poszła do pracy, do biura architektonicznego. Była zajęta. Nie miała czasu, a może i nie chciała nikogo poznać.

-Dziecko, masz 28 lat. Czas kogoś sobie znaleźć, założyć rodzinę – powtarzała jej mama. A ona to ignorowała. 

Pewnego dnia umówiła się z koleżanką na popołudniową kawę. Siedzi z nią przy stoliku, aż tu nagle podchodzi wysoki blondyn i wita się radośnie z koleżanką. Okazało się, że to jej kuzyn, których przechodził obok i zobaczył ją przez szybę kawiarnianą. Jak podszedł, tak już z nimi został. Oj spodobała mu się. Poprosił o numer telefonu. Dała mu, ale z wielkimi obawami. Problem w tym, że on był pięć lat od niej młodszy. Wydawało jej się to nie naturalne. Umówiła się na pierwszą randkę i przepadła. On był wesoły, pełen pomysłów. Potrafił rozbawić ją w każdej sytuacji. Przy tym dusza towarzystwa. Zupełne przeciwieństwo zahukanej architektki jaką się stawała. Zapominała przy nim o czasem stresującej pracy i proza dnia codziennego nagle stała się dla niej najwykwintniejszą poezją. 

-Ale on jest od ciebie tyle młodszy. W dodatku nie ma stałej, pracy nie skończył studiów. Co z niego będzie za ojciec i mąż. Zobacz ile ty musiałaś się napracować aby dojść do punktu, w którym jesteś – przekonywała ją matka na wieść o zaręczynach.

– Jakoś to będzie mamo. On zresztą chce rozkręcać biznes. Zobaczysz poukłada się nam – zapewniała rodzicielkę

Głęboka relacja to akceptacja

Ślub odbył się po roku znajomości. Była szczęśliwa, choć początki ich wspólnego życia nie były łatwe. Jemu nie wypaliły dwa biznesy. Stracili pieniądze, które pochodziły z jej oszczędności. W dodatku zobaczyła coś czego nie widziała przed ślubem. On miał chorobliwy związek z rodzicami. Cokolwiek powiedziała mu w domu, wracało do niej w spanierowanej formie, z ust teściowej. Choć prosiła go tyle razy aby trzymał język za zębami, nie wychodziło mu to. Wogóle czasem ciężko mu było dotrzymywać słowa. W dodatku miał impulsywny i wybuchowy charakter. Co stało zupełnie w sprzeczności z jej opanowaniem i spokojem.

 On nie potrafił się długo gniewać, dlatego jako pierwszy wyciągał rękę do zgody. Nie raz miała ochotę się z nim rozwieść, zabić go, udusić. Gdy jednak urodziły się im dzieci, jak to zwykle u niej bywa, górę wziął rozsądek i postanowiła dać szansę swemu małżeństwu. On po narodzinach latorośli wpadł na pomysł kolejnego biznesu. Założył pizzerię. Na nowo powstałym osiedlu ich miasta. Okazało się, że biznes mu chwycił. Wszedł z kolegą w spółkę i otworzył  pizzerię w drugim punkcie. W międzyczasie odciął nieco pępowinę od rodziców. 

 

-Jak to się stało, że po tych początkowych kryzysach i jego życiowym nieogarnięciu, wy jesteście tak udaną parą? – zapytałam kiedyś koleżanki

– Hm… On nie jest łatwym człowiekiem. Okazał się być jednak odpowiedzialnym ojcem i mężem. Dojrzał w trakcie naszego małżeństwa – odpowiedziała

– Ok. To tylko jego dojrzałość? – drążyłam temat?

-Nie, ja po prostu nauczyłam się żyć z jego słabościami. Zaakceptowałam je i umiem poradzić sobie z jego porywczością i impulsywnością. On mi się za to teraz odwdzięcza – odpowiedziała mi.

Widzisz? W tym właśnie tkwi sekret udanych relacji, udanych związków. W przyjęciu słabości drugiej osoby. W zaakceptowaniu jej trudnego charakteru, nie łatwej przeszłości, kryzysów z jakimi się borykają. Ludzi łączy słabość. Łączy ich wzajemne przeświadczenie o tym jak są krusi i słabi. W tej słabości jednak się na wzajem potrzebujemy. Każdy z nas nosi w sobie jakiś ból, krzywdy, niepewności, zranienia, strachy i obawy. Jeśli jednak oddasz to drugiej osobie, podzielisz się z nią z tym a ona to przyjmie, razem macie szansę zbudować niesamowitą relację. Nie tylko chodzi to o małżeństwo, ale także o przyjaźń. Prawdziwy przyjaciel to taki, który cię zna. Przed którym wylewasz twoje serce w najtrudniejszych chwilach. To osoba, z którą wchodzisz nawet w konflikt. 

Głęboka relacja to szczerość

Nie da się budować głębokich relacji na tym, że oboje jesteście zawsze dla siebie weseli, życzliwi i uprzejmi. Chyba, że dasz radę przed kimś udawać i mieć np. przez 24 h na dobę wspaniały nastrój. Prawa jest jednak taka, że na dłuższą metę to jest ściema. Człowiek jest tylko człowiekiem i ma różne dni, gorsze nastroje. Czasem wręcz uzdrawiające może być dla Ciebie obnażenie się przed drugą osobą. Jeśli ufasz tej drugiej osobie i masz przeświadczenie, iż ona przyjmie twoje wylane serce. Tym co ludzi łączy jest wzajemne przyjęcie się w słabości. „Chcę cię choćby nie wiem co się z tobą działo. Przyjmuję cię z całym dobrodziejstwem inwentarza”. 

Szczerość jest podstawą budowania dobrych relacji. Dajesz komuś dostęp do swojej słabości, a ktoś ją przyjmuje. Albo i nie. To jest zawsze ryzyko. Ileż to ja mam słabości. Jestem pełna niedoskonałości. A jednak mój mąż je przyjął  i zaakceptował. I tak sobie trwamy na tym świecie. Tak jak trwa ta koleżanka i jej mąż.

A jeśli chcesz poznać więcej sekretów szczęśliwych małżeństw zapraszam Cię abyś zajrzała do mojego ebooka. Możesz go kupić teraz w promocji.

 


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *