Jeśli dzieci karmi się opowieściami od maleńkości, wyobraźnia staję się ich życiowym orężem. To, poza miłością i poczuciem bezpieczeństwa, najważniejszy dar od rodziców. Znacznie cenniejszy niż zabezpieczenie materialne bądź swoboda, która zwykle bywa pułapką.
Tak mniej więcej swoje podeście do czytania dzieciom opisuje Katarzyna Bonda w książce „Maszyna do pisania”. A ja podpisuję się pod jej słowami obiema rękami i nogami. I opowiem Ci na przykładzie mojej rodziny jaki wpływ ma czytanie na dziecko. Mój synek ma dwadzieścia miesięcy. Czyli dwa lata bez czterech miesięcy. Od kiedy zaczęło się robić ciepło i możemy gościć na placu zabaw, nie ma dnia aby pod naszym adresem nie padały słowa zdziwienia z ust innych rodziców. Gdy moje dziecko zaczyna mówić słyszę: „Jaki gaduła! Pewnie ma dobrze ponad dwa lata”. Gdy odpowiadam przecząco widzę jeszcze większą konsternację na twarzy jakiejś mamy. Bo synek mówi już zdaniami, recytuje fragmenty wierszyków z pamięci i śpiewa refreny piosenek. A ile śmiechów i chichów mamy przy tym!
Ostatnio w Dzień Dobry TVN słyszałam jak psycholożka dziecięca ubolewała nad tym, iż przeciętnie dziecko zaczyna mówić w Polsce gdy skończy 2,5 – 3 lata a w dodatku niewyraźnie. Ja tego problemu nie mam. Mam wręcz małego gadułę. Nie piszę tego aby się chwalić, ale aby zdradzić Ci kilka patentów, dzięki którym dziecko zaczyna szybko mówić.
Dziecko zaczyna mówić gdy czytasz mu
Czytamy dużo książek. O każdej porze dnia. Rano, przed obiadem, po obiedzie, w drodze komunikacją miejską, przed drzemką, po drzemce. Moje dziecko bardzo to lubi. Zresztą chyba nie bardzo miał wyjście bo ja zaczynałam mu czytać od kiedy miał kilka miesięcy. Zaczynaliśmy wcale nie od książek przeznaczonych dla maluszków, z podstawowymi sylabami, słowami. Ale od wierszy Tuwima. Tylko dlatego, że ta książka była od dawna w naszym rodzinnym domu i była akurat pod ręką. Później synek dostał serię o „Puciu”, która faktycznie przyśpieszyła rozwój jego mowy. Dużą zaletą czytania dziecku jest fakt, iż to buduje więź między rodzicem a dzieckiem
Dziecko zaczyna mówić gdy i ty mówisz do niego
Mówię mu dużo wierszyków. Oczywiście takich, które znam na pamięć. Nie są to tylko wierszyki dla dzieci po czasem zdarza mi się pojechać Inwokacją. Gdy już pomysły mi się kończą i niczego innego nie pamiętam. A wszystko zaczęło się od tego, że nie bardzo wiedziałam jak poradzić sobie z dzieckiem drącym się wniebogłosy na przewijaku. Bo moje dziecko na początku bardzo nie lubiło tej czynności. Spokój na jego twarzy mógł zagościć dopiero wtedy gdy słyszał potok słów wydobywający się z moich ust.
Dziecko zaczyna mowić gdy śpiewasz mu
Śpiewam mu, choć nie bardzo chciałam się za to zabierać bo uważam, iż głosu to ja nie mam. Ale przekonała mnie do tego osoba prowadząca Gordonki w Pradze. Czyli zajęcia umuzykalniające dla niemowląt i małych dzieci. Powiedziała, że warto śpiewać dziecku, gdyż wyłapuje rytm. Nie ważne nawet, że dorosły fałszuje.
Dziecko zaczyna mówić gdy Ty mówisz dorośle
Od początku mówiłam do synka niezbyt dziecięcym językiem, nie pieściłam słów. Nie zastępowałam słowa „rower” np. „jowejem”. Starłam się wyraźnie wszystko artykułować.
Dziecko zaczyna mówić gdy ogląda mało kolorowych ekranów
Nie oglądamy telewizji. Oglądam ją czasem przez internet gdy czegoś potrzebuję. Nie uważam aby telewizja była samym złem. Po prostu odzywczailiśmy się, wyprowadziliśmy telewizor z domu, gdyż i tak stał zakurzony. Nie było czasu go oglądać. Telewizji nie ogląda więc i nasze dziecko. Nie włączam mu też bajek. Nie będę pisała, że wogóle nic nie ogląda, bo to nie prawda. Czasem zdarza mi się włączyć mu jakiś dziecięcy teledysk na laptopie czy komórce np. „Jadą, jadą misie”. Zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych gdy np. muszę szybko wyszykować się do wyjścia a synek akurat potrzebuje wtedy najwięcej uwagi.
Pamiętam gdy synek skończył dokładanie rok. Była u nas akurat wtedy koleżanka, która jest psychologiem dziecięcym. Moje dziecko złapało w pewnym momencie telefon komórkowy i zaczęło go namiętnie dotykać. W pewnym momencie Magda, bo tak ma na imię nasza zaprzyjaźniona psycholożka, uświadomiła nie do końca świadomych jeszcze rodziców, że dzieci do lat trzech nie powinny mieć raczej kontaktu ani z bajkami ani z migającymi ekranami. Bo to właśnie m.in. opóźnia rozwój mowy. Dziecko patrzy się na ekran biernie a jego wyobraźnia nie jest pobudzana do rozwoju. No i wzięłam sobie te słowa do serca. W tym poczytuję sukcesu szybkiego rozwoju jego mowy. Choć moja mama mówi, iż ja z siostrą też zaczęłam szybko mówić. Nie wiem jednak czy to kwestia genów…
Kiedyś myślałam, że skoro dziecka nie posyłam do żłobka zacznie późno mówić. Byłam pewna, iż proces mówienia jest późniejszy u chłopców. W moim przypadku żadna z tych teorii nie sprawdziła się.
Ciekawa jestem jak wygląda rozwój mowy u Waszych dzieci?
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN TEKST?
Jeśli spodobał Ci się przeczytany właśnie tekst to możesz pomóc mi rozprzestrzeniać opowieść o tym jak tworzyć dobre relacje. Masz kilka opcji. To tylko jedno Twoje kliknięcie a znaczy bardzo wiele.
– polub ten wpis na Facebooku
– polub stronę CzasNaZiemi na Facebooku, jest tam sporo wartościowej treści o relacjach
– pooglądaj Instagrama przenieś się w mój świat dobrych relacji – nieskończony zbiór moich chwil szczęścia dnia (nie)codziennego!
– zapisz się na newsletter – tu po prawej stronie, czeka tam na Ciebie prezent, dzięki któremu dowiesz się jaki wpływa na Twoje relacje ma strój który zakładasz.