Sen staje się luksusem. W dobrym tonie jest chwalenie się jak mało się śpi. Tyle, że brak nocnego odpoczynku powoduje spustoszenie w naszym organizmie.
Noc pomylona z dniem, pobudka co godzinę, brzęczący w uszach płacz, hektolitry wypitej kawy i efekt zoombie w ciągu dnia- tak oto mogą wyglądać noce i dnie świeżo upieczonych rodziców.
Ja przed narodzinami syna nastawiłam się psychicznie, że tak będzie i trzeba te kilka pierwszych miesięcy życia przetrwać. Że sen będzie luksusem. Zresztą jeszcze wtedy nie byłam świadoma, iż nie tylko noworodek ma problemy ze snem, ale także starsze, ząbkujące niemowlę.
Koniec końców okazało się, że z moim dzieckiem nie było tak źle w nocy i kilka godzin nieprzerwanie potrafił pospać. Nie mniej jednak swoje i tak przeszłam. Na własnej skórze przekonałam się co to znaczy sen, a raczej jego brak. U mnie objawił się nie tyle zmęczeniem ile spadkiem odporności. Odkąd urodziłam syna jestem chora co miesiąc. I co miesiąc prawie muszę brać antybiotyk bo inaczej choroba nie chce odejść. Żadne domowe sposoby leczenia nie działają. Zadziałaby tylko sen. A jego właśnie jak na lekarstwo.
Mądry Polak po stracie
Cóż, chciało by się powtórzyć za klasykiem: Szlachetny śnie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się nie zepsujesz. Jan Kochanowski wiedział co pisze kilka wieków temu. Co prawda poeta pisał w kontekście zdrowia, ale warunkiem jego posiadania jest m.in. dobry sen.
Nie narzekam. Wiem, że to przejściowy czas i takie są uroki wczesnego rodzicielstwa. Przy małym dziecku mam jednak niepowtarzalną okazję docenić sen. Bo zauważyłam, że w moim pokoleniu 30-latków sen jest passe. W dobrym tonie jest popisywanie się wiecznym zapracowaniem i podkreślaniem faktu, że nie ma się czasu na sen. Chcemy być jak Margaret Thatcher, której wystarczyło cztery godziny snu. Podobno nowego prezydenta Ameryki też satysfakcjonuje taka dawka nocnego wypoczynku. Sen staje się dobrem co raz bardziej luksusowym. Mamy pokolenie narażonych na stres i wypalonych ludzi. Cały czas żyjemy podłączeni do internetu. Gramy, czatujemy, przeglądamy media społecznościowe. To pochłania nasz wolny czas i odbiera dobrą godzinę wieczorem na sen.
Tymczasem niedobór snu osłabia aktywność kory czołowej, odpowiedzialnej za podejmowanie rozsądnych i przemyślanych decyzji. Krótko mówiąc brak nocnego wypoczynku zabija w nas logiczne myślenie.
Brak snu to też większa nerwowość i tycie. Bo osoby niewyspane łatwiej sięgają po wysokokaloryczne słodkie bułki. Poza tym brak snu to szara i przemęczona cera.
Ja zrozumiałam jak ważny jest sen i jakie spustoszenie w organiźmie powoduje dopiero jak straciłam możliwość porządnego wyspania się i zaczęłam chorować. Nigdy nie byłam jakimś szczególnym śpiochem. Należę raczej do rannych ptaszków. Aby się zregenerować wystarczało mi i sześć godzin porządnego, nieprzerwanego snu. I gdy tego zabrakło, zdrowie się posypało.
Walczę teraz o sen, o powrót do mojej rutyny, ale dziecko jest jeszcze małe i stopniowo uczy się przesypiać co raz więcej godzin w nocy.
Sposoby na dobry sen
Mam jednak sposoby na to aby mimo wszystko skorzystać z kilku godzin wartościowego snu, zanim syn się przebudzi.
- Nie jem na trzy godziny przed snem. Jeśli skosztuję czegoś przed snem czuję, że proces trawienia się nie kończy i kładę się ze zbyt pełnym żołądkiem. Czuje się zbyt pełna i trudno mi usnąć.
- Piję przed snem lekkie herbaty. Oczywiście żadnej kawy na wieczór.
- Biorę ciepłą kąpiel. To wycisza moje ciało.
- Modlę się/ medytuję. To wycisza mój umysł i duszę.
- Na godzinę przed snem nie zaglądam już do komputera. Staram się też jak najmniej patrzeć w smartfona, ale to idzie mi najtrudniej. Zwłaszcza gdy ktoś wieczorem pisze mi sms-y.
- Przed samym snem czytam. Najdłużej jak tylko mogę. To wycisza także mój umysł, przenosi w inny świat. Oczy się wysilają, nieco zmęczą i łatwiej mi się zasypia.
I właśnie dzięki tym rytuałom łatwiej oddaję się w objęcia Morfeusza.
Powinniśmy powołać jakiś ruch odnowy snu. Skończyć z tym chwaleniem, że śpimy mało. Bo to znaczy, że nie jesteśmy produktywni. Bo kryzys snu niszczy zdrowie, pracę i relacje z bliskimi. Dziarski Dziadek, dziewięćdziesięciolatek znany z dobrej formy psychicznej i fizycznej na każdym kroku podkreśla, że nienaganne zdrowie zapewnia mu właśnie ośmiogodzinny sen w nocy.
Produktywny człowiek śpi
Greg McKeown w książce „Esencjalizm” pisał np., że trzeba skupiać uwagę na pozytywach, czyli wartościach, ideach, ludziach. Taką wartością jest właśnie sen. Autor nie pozbawia się go. Pozwala sobie na taki sen jakiego jego organizm potrzebuje. Dzięki temu, w dzień jeszcze bardziej może się skupić i pracować nad ważnymi rzeczami.
Szkopuł w tym, że ci, którzy chcą dziś na prawdę spać, odpoczywać i regenerować się muszą toczyć walkę ze światem zewnętrznym. Bo krótki sen leży w interesie przemysłu rozrywkowego. Wszyscy ci, którzy zachęcają nas do porzucenia snu i większej aktywności chcą po prostu na nas zarobić. Jak pisała Paulina WIlk w tygodniku „Polityka” z 20 września 2016 r., wielkie metropolie są teraz aktywne całą dobę. To preludium do kolejnej fazy kapitalizmu, w którym konsumpcja trwać będzie nieprzerwanie. W takim świece sen – jako pasywny i niedochodowy – zostanie stopniowo wyeliminowany.
Już teraz w wielu stolicach europejskich państw np. w Berlinie, Londynie czy Amsterdamie działają komisje nocne, złożone z przedstawicieli miejscowych notabli, władz i biznesmenów. Radzą nad tym jak dostosować metropolię do nocnego życia, rozszerzyć nocną ofertę restauracji, kin, klubów i komunikacji miejskiej.
Patrząc jednak na to co dzieje się w Azji Europa wydaje się być daleko w tyle. W stolicy Tajwanu działa np. całodobowa księgarnia. W światowych rankingach Singapur, Tokio i Seul prowadzą jako miasta, w których sypia się najkrócej. Trochę ponad 5 godzin dziennie. Mieszkańcy ponadprzeciętnie dużo pracują. Toteż na przyjemności mają czas tylko w nocy. Stolica Japonii słynie z olbrzymiej sceny kulinarnej, także dostępnej nocą. W rozświetlonych neonami lokalach czekają dania i trunki z całego świata, na prawie każdym rogu jest sklep, w którym można odgrzać gotowe posiłki. Zapracowanym biznesmenom Tokio oferuje też całonocne spa i kąpiele w gorących źródłach, połączone z usługami relaksacyjnymi i hotelowym oraz nocne pokoje na intymne zbliżenia.
Ktoś zapyta „Ale co w tym złego? Przecież nocne życie napędza gospodarkę?” Pewnie tak. Tyle, że przy okazji niszczy zdrowie…
Warto przy okazji zadbać o samą jakość snu – zasunąć rolety lub zasłony, by maksymalnie zaciemnić pokój oraz otworzyć okno. W chłodnym dobrze wywietrzonym pokoju wyśpimy się znacznie lepiej. 🙂
Faktycznie, to też pomaga. Nie napisałam tego bo nie zawsze stosuję tę praktykę. W sypialni jak przebywam wieczoram z dzieckiem nie zawsze otwieram okno ze względu na pogodę jaką teraz mamy. Chociaż powinnam wychodzić z synem i wietrzyć pomieszczenie. Przegrzewać dziecko też jest niezdrowo.Nie mniej jednak jak robi się cieplej otwieram okna
🙂 My przed snem staramy się wyciszać, pijemy ziołowe herbatki, czytamy książki 🙂
Ciekawy wpis, ja polecam pić melisę przed snem 😉
Ciekawy wpis. Ja też mam kilka sprawdzonych metod ułatwiających zdrowy sen- część z nich pokrywa się nawet z Twoimi 🙂
„Bo zauważyłam, że w moim pokoleniu 30-latków sen jest passe. W dobrym tonie jest popisywanie się wiecznym zapracowaniem i podkreślaniem faktu, że nie ma się czasu na sen.”
I tylko wszelkiej maści psychoterapeuci zacierają ręce z takiego stanu rzeczy. Dzięki niemu klientów nigdy im nie zabraknie 🙁
[to pisałem ja, pracoholik z bezsennością]
Sen jest mega ważny! Jak kiedyś zarwałem dwie noce pod rząd i to była najgłupsza rzecz, jaką zrobiłem… Tak chyba czuje się ćpun na głodzie! Zaczynałem słyszec jakieś głosy…. 🙁 Koszmar!
Ja staram się przesypiać minimum 8 godzin na dobę, w myśl zasady 3×8 🙂
Staram się spać przynajmniej 6h bo inaczej jestem bardzo rozdrażniona 😃
W czasach „przed dziećmi” potrzebowałam 8 godzin snu, aby się zregenerować. Teraz – wystarczy mi 7. Musi jednak być nieprzerwany.
Jestem z tej grupy, którzy wolą położyć się szybciej i wstać wcześniej. Od rana mam mnóstwo energii i zapału. Moje dzieci budziły się przez pierwsze dwa lata – jedno i drugie. To było wyczerpujące na dłuższą metę. Zdrowie szwankowało, ciągłe infekcje i antybiotyki. Do tego, gdy jestem niewyspana to mam ochotę na słodycze w dużych ilościach. 😉 Wiadomo co się potem dzieje…
Teraz jest już ok, więc dla wszystkich jest nadzieja. Pod warunkiem, że zaczną doceniać potęgę snu. 🙂
Dla mnie też jest w takim razie nadziej:-)O tak, siedem godzin nieprzerwanego snu to luksus. Widzę jednak, że im dziecko jest starsze tym ciut lepiej, z każdym miesiącem. Pod warunkiem, że nie zachoruje albo nie ząbkuje:-)
Sama mam małe dzieci i rzeczywiście sen to produkt deficytowy. Na szczęście z zaśnięciem potem nie mam problemu. Mam wrażenie że ten problem dotyczy też samych dzieci. Rodzice przychodzą późno z pracy i chcą spędzić czas z dziećmi. W związku z tym i dzieci często za późno zasypiają a wcześnie wstają więc nie sypiają wystarczającą ilość czasu jak na potrzeby dzieci.
No tak to takie błędne koło. A ja jak czasem bywam bardzo zmęczona to nawet i z zaśnięciem mam problem. Zazdroszczę ludziom, którzy przyłożą głowę do poduszki i zasypiają.
Sen jest bardzo waży tylko przy młych dzieciach… czesto towar deficytowych😉
Racja, aczkolwiek ta wzmianka o modlitwie była jakaś tak dziwaczna. Ale racja ogólnie. Trzeba też ogarnąć kiedy to jest problemem biologicznym, bo insomnia to poważna choroba jest.
Kuba.
Każdy ma jakieś swoje sposoby na wyciszenie. Jedni medytują inni się modlą.
Sama widzę po sobie, że śpię za mało, ale może jest to spowodowane natłokiem obowiązków. Staram się stosować do tych porad. Widzę, że część z nich faktycznie mi pomaga. Ewentualnie piję melisę przed snem.
O tak. Ja jeśli mam natłok obowiązków i bywam zapracowana to ze zmęczenia nie mogłam zasnąć. Teraz mam nieco inny okres w życiu bo mam malutkie dziecko i mimo, że roboty przy nim jest sporo i pracuję w inny sposób to głowa jest spokojniejsza. Łatwiej mi się też zasypia.
Ja akurat należę do osób, które nie lubią jakoś strasznie długo spać 6-7 godz. mi wystarcza, sama się budzę zazwyczaj. Jeśli jednak zdarzy mi się zarwać kilka nocy i spać krócej, to masakra. Chodzę jak struta…
Dla mnie 8 godzin snu jest w pełni wystarczające! Natomiast mniej lub więcej już niekoniecznie…
Panuje moda na powiedzenie – „Sen jest dla słabych”. Zupełnie się z tym nie zgadzam! Ludzie, którzy mało sypiają są słabi i mniej produktywni.
Oj, dużo mam do poprawienia… U mnie ostatnie momenty przed snem upływają przy smartfonie i komputerze. Jedyny punkt z Twojej listy, który spełniam, to nie-picie kawy 🙂
Bardzo przydatny artykuł! Dziękuję. 🙂 Kiedyś uwielbiałam pracować po nocach i robisz wszystko na ostatnią chwilę. Z wiekiem człowiek mądrzeje, a i organizm sam już nie pozwala na niespanie. 🙂
Mój kolega informatyk wyjechał teraz do Niemiec. Pracuje w korporacji i mówi, że kultura pracy jest boska. Nie ma siedzenia po godzinach, po nocach, zostawiania wszystkiego na ostatnią chwilę bo straciło się czas na plotkach przy kawce. Niemcy przychodzą do pracy a 8 godz i wykorzystują ten czas na maxa. Pracują i nie gadają. W konsekwencji gdy wybija godz. 17 każdy wychodzi z biura i ze spokojną głową idzie do domu. Kolega mówi, że to polskie siedzenie po godzinach to wschodnia kultura pracy.
Skuteczne rady na sen. Dodam jeszcze jedną, która pomaga mi skutecznie od 2 tygodni:
gdy nie możesz zasnąć głęboko oddychaj: wdycha powietrze nosem, wypuszczaj ustami. Licz do 10, skupiając się na oddechu i liczeniu. Wdech na 1, wydech na 2, wdech na 3, wydech na 4… doliczysz do 10 – powtórz. Kilka powtórzeń powinno przynieść efekt i powinnaś zasnąć.
U mnie działa 😉
Muszę koniecznie przetestować. Jeszcze pewnie najlepiej przy otwartym oknie. Jak mnie dziecko czasem w nocy wybudzi to nie mogę później zasnąć. Może to pomoże.
Też jestem zdania, że jak ktoś chce być produktywny to powinien spać minimum 8 godzin, co faktycznie bywa bardzo ciężkie w dzisiejszych czasach, ale głównie z wyboru ludzi moim zdaniem… nikt nie karze ogladać kolejnego odcinka serialu czy zajmować się innymi pierdołami w godzinach wieczornych. Często to my sami wybieramy coś ponad sen, coś co i tak przyniesie mniejsze korzyści w ostatecznym rozrachunku
Ano właśnie. Trzeba po prostu silnej woli aby się odciąć od tych rozpraszaczy, zjadaczy czasu. Teraz dużo ludzi szczyci się, że nie ma telewizora. Bo to był synonim czasu. Ja akurat mam, ale rzadko oglądam. Za to widzę ile czasu tracę w internecie na pierdołach i oglądaniu rzeczy, które nic nie wnoszą do mojego życia.
Nigdy nie rozumiałem jak można sie chwalić „tak dużo pracuje i tak mało spię”. To powód do chwalenia? Moim zdaniem to powód wyłącznie do współczucia bo widocznie ktoś nie potrafi gospodarować czasem i w dodatku chełpi się byciem czyimś niewolnikiem. Dziwne czasy, dziwne….
Dlatego dobrze, że w niektórych ludziach budzi się świadomość i są te ruchy slow life. Bo one podkreślają, że czas na regenerację i sen jest bardzo ważny.
Ja muszę się spać te 6-7 godzin bo inaczej jestem nie do życia. Jestm zła, nieproduktywna i nic mi nie idzie 🙂 kiedys zadarzało sie że zarywałam noce, ale na dluższą metę tak się nie da. Trzeba szanować zdrowie, bo poźniej może być tak, że żadne pieniądze nam nie pomogą. Tak jak mówisz orgaznim musi mieć swoj czas na regenerację. To jest jego swięte prawo i nie wolno nam go lekceważyć.